Miałam zajmować się różnymi sprawami na urlopie, a tu jak zwykle życie wywinęło psikusa... Oczywiście musiałam sknocić kilka szczegółów i wywaliłam prawie całą zawartość jednej ze stron, którą teraz buduję. Powiedzenie, że człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach zaczyna doprowadzać mnie do frustracji.
Ponownie ściągając kod GA do statystyki nowej stronki, zajrzałam przy okazji do najświeższych statystyk W Kreciej Norze i jestem w lekkim szoku. To nieprawdopodobne jak pod niektóre niszowe frazy można ściągnąć ruch w zaledwie 3 miesiące, a jednocześnie pod inne delikatnie zmodyfikowane nie istnieć dla wyszukiwarek. Zainstalowanie kilku wtyczek, które wszystko za użytkownika robi działa cuda.
Kupiłam domenę pod większy projekt, nieco na wyrost i nie do końca taką jaką bym chciała... ale zawsze przekierowanie może pójść na inną nową jeśli uda mi się ją zdobyć. W każdym bądź razie kluczowe słowa niestety wydają się obkupione od a do z, a moja idealna domena od lat zajęta niestety. Może rozejrzę się za kupnem z rynku wtórnego domeny, na razie jeszcze szukam.
Nawet na urlopie mam wrażenie, że nie wyszłam z pracy albo praca goni mnie. Ech ;( Głowę pełną mam projektów, które trudno przekuć na papier w szczegółach a jednocześnie mam jasny obraz całości... Relaksuję się prozaicznością letniej pory i robię przetwory. Dzisiaj padło na frużelinę z białych porzeczek. Mniam. Gdyby jeszcze mój umysł można było zająć tak łatwo jak żołądek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz