stycznia 29, 2011

Kłopoty z interpretacją

Na złożony wniosek o interpretację indywidualną, siostra otrzymała odpowiedź negatywną - chociaż w zasadzie to dla niej kredyt hipoteczny służy tylko uzyskaniu dochodów i zabezpieczeniu majątku na nieruchomości.

stycznia 18, 2011

O pozorności zapisów w Kodeksie Pracy - zakaz dyskryminacji

O niezbyt rozsądnym prawie stworzonym przez naszych rządzących naprawdę trudno powiedzieć aż nadto złego. Zakres pomysłów polityków marzących o kolejnej kadencji i stołku powinien być weryfikowany przez tych, których dotyczą - a nikt nie protestował przy coraz liczniejszych zapisach wołających o pomstę do nieba. Przeczytałam dzisiaj w pracy ten oto artykuł na interii i naprawdę, żal mi się zrobiło autora (autorki?) tego propagandowego tekstu. Gorzej, ilu ludzi łapie się na ten lep? Słucha tej propagandy?

stycznia 14, 2011

Realizacja celów na 2010

Koniec 2010 przyniósł mi połowiczny sukces. Patrzmy na to tak - szklanka jest do połowy pełna, nie do połowy pusta :)

Na przełomie roku zaliczyłam totalną masakrę portfela awaryjnego, bynajmniej nie z powodu szaleństwa Świąt i Sylwestra. Miałam trochę przebojów z wydatkami na zdrowie  zaraz po BN i w styczniu. Jak bywa w naszym kraju, nie wszystko finansuje NFZ. Ale mogę ze spokojnym sumieniem stwierdzić, że zaraz po BN FA wynosił ponad założony tysiąc. Nie kwalifikuję więc tego jako porażki, wręcz przeciwnie. FA stworzony w założonej wysokości przed czasem, a że od razu przeszedł test - tym większą na przyszłość mam motywację by zwiększyć gotówkę do dyspozycji w każdym momencie.

Drugi cel, napłacanie kredytu hipotecznego w każdym miesiącu, nie powiodło się.  Niemal na mecie - w grudniu - za sprawą w/w zdarzeń kwota którą mogłam nadpłacić pokryłabym jedynie odsetki i w kilku euro kapitał. Uznałam więc, że nie ma to sensu. Ta kwota naturalnie została na koncie walutowym i zasili nadpłatę styczniową. Złotówka w ostatnich tygodniach znacząco się umocniła, co cieszy mój portfel, siostry pewnie mniej...

Cele zawodowe związane z firmą: w listopadzie i październiku z DG szło nieźle, byłam sporo na plusie i zwiększałam przychody. W grudniu nastąpił odwrót, przychody spadły z braku czasu na zajmowanie się firmą. Sprawdza się tutaj najoczywistsza zasada pod słońcem - DG to nie etat, gdzie się stoi czy się leży dwa tysiące się należy. Do większej aktywności w firmie zamierzam wrócić dopiero pod koniec stycznia/na początku lutego. Po zakończeniu pierwszego kwartału oczywiście będzie kolejne podsumowanie.

Drugi cel zawodowy nie został osiągnięty - jak można było stwierdzić po poprzednim poście. Ostatnie tygodnie były koszmarem. W księgowości i podatkach jest zazwyczaj w tym okresie dużo pracy, ale dwoi się ona jak jest wielu rozdrobnionych klientów i kilku usiłuje zostać klientem od nowego roku. Nie wiem, czy  uda mi się zrealizować szybko plan zmiany pracy, nie szukałam bardzo intensywnie więc czas pokaże na ile "jakość" można przełożyć nad "ilość".


stycznia 11, 2011

Precz z polityczną poprawnością!


W mojej pracy jest tak: myślisz o wszystkich zmianach i musisz wiedzieć o nich na 100% na długo przed tym zanim media zaczną trąbić różne dziwne rzeczy o tych zmianach.
Dzisiaj jeden z moich klientów zaskoczył mnie pytaniem, czy rzeczywiście rząd zamierza  zniesienie składki zdrowotnej (w znaczeniu iż Fedak zapowiedziała likwidację składki, co zostało w sposób mało zrozumiały zdementowane zaraz potem)...? Zdębiałam na sekundę, bo od wczorajszego ranka nie przeglądałam newsów internetowych ani nagłówek gazet, więc nie wiedziałam o jaki kolejny dowód niekompetencji Pani Minister biega.

Swoją drogą, gdyby już tak bardzo chcieli uprościć system (w co nie wierzę) i przekazywać z budżetu składkę zdrowotną bezpośrednio do NFZ (po drodze i tak musiałyby wtrącić się trzy instytucje włączając ZUS – przynajmniej w zakresie sprawnego przesyłania informacji, co w tej instytucji graniczy z cudem), tylko po to by ograniczyć koszty transakcyjne przekazywania składek – wystarczy renegocjować umowę z bankiem dot. prowizji za przelewy. Morderczo skuteczne i proste i nie wymaga wydawania grubych milionów na zmianę systemów. Ale cóż, to tylko moje skromne zdanie.

Tak to bywa, że nie nadąża się za pomysłami polityków... kiedy inne ich pomysły trzeba zrealizować. Koniec roku to dla każdych zawodów powiązanych z handlem, przedsiebiorstwami i ich obsługą podatkową to okres bardzo wzmożonej pracy. Czułabym się słomianą wdową, gdyby nie fakt, że to ja jestem ofiarą systemu i nawet maile 'firmowe' ostatnio pisałam w prywatnym czasie, siedząc z kawą przy laptopie w domu – ponieważ standardowy czas pracy był tak przepełniony, iż nawet nie było czasu w trakcie na 3 minutową przerwę na zaparzenie kofeinowego dopalacza. I szczerze współczuję pracownikom Krajowej Informacji Podatkowej, którzy pracują pod numerem wew. 3 (VAT).

Uprzedzając już masakrę końcowokwietniową* wzięłam ponad dwa tygodnie urlopu – zaczynam przed Wielkanocą, wracam tydzień po długim weekendzie majowym. Moja szefowa roześmiała się widząc daty – ale wolę ubiec fakty niż być nimi zaskoczona. O ile oczywiście nadal w tej samej firmie będę pracowała w kwietniu... co się niedługo okaże.

Przez pomysły naszych polityków ogromne grono ludzi ma pracę, w tym ja... ale bądźmy szczerzy i nie wbijajmy się w polityczną poprawność. Wolałabym żyć w kraju, w którym nie ma zmian w podstawowych podatkach na 9 dni przed obowiązywaniem! 9 dni, które zawierają w sobie ogólnokrajowy marazm najhuczniejszego lenistwa świątecznego w kraju i tylko 6,5 dnia roboczego gdzieś pomiędzy. Zmian  mających zastosowanie do setek tysięcy drobnych przedsiębiorców nie mających zaplecza doradczo-prawnego. Nawet jeśli pracy byłoby mniej..!

Mam serdecznie dosyć niekompetentnych osób, którzy nawet nie udają inteligentnych inaczej. Ekipie rządzącej życzę wysokiej aktywności wyborczej dotkniętych tym chaosem wyborców... a zaglądającym czytelnikom Wszystkiego Dobrego i pokładów cierpliwości w Nowym Roku.


* składanie zeznań rocznych za pięć dwunasta