"Świadoma praw i obowiązków wynikających z zaciągnięcia kredytu hipotecznego, uroczyście oświadczam, że akceptuję wynikające z niego ograniczenia i i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby kredyt był spłacany i rozliczany zgodnie z wolą banku a nie interesem własnym."
"Ślubuję Ci miłość i wierność i że Cię spłacać będę aż do śmierci."
Tą nieco przewrotną parafrazą przysięgi małżeńskiej chciałam nawiązać do artykułu, który dzisiaj pojawił się w Rzeczpospolitej, czyli popularnej rzepie. Mówi on dosyć zwięźle o problemach które powstają, kiedy rozstająca się para małżeńska nie ma w praktyce majątku a tylko zadłużenie przekraczające wartość nieruchomości, na którą zaciągnęła dług. Aż staje przed oczyma fragment pewnego programu telewizyjnego, w którym wypowiadała się pewna prawnik, zajmująca się rozwodami - iż wielu jej klientów decydując się na rozstanie dopiero wówczas pojmuje, że nie mają do podziału żadnego majątku - lecz długi...
Czytalam ten artykul rano. Kazda para, ktora wspolnie cos kupila, moze miec ten problem. Moga nie miec slubu, ale wspolna kula u nogi jest ;-)
OdpowiedzUsuńParę razy już słyszałam, że kredyt hipoteczny wiąże skuteczniej niż obrączki, coś w tym jest. Jutro w RP będzie cały dodatek o rozwodach, podziale majątku, etc. Dzisiaj był o spadkach, ale niewiele nowego się z niego dowiedziałam. Nie było kilku b. ważnych spraw poruszanych, jak dla mnie za mało praktycznych rzeczy.
OdpowiedzUsuńCiekawe, kto decyduje o zawartości takich dodatków?