Jak to zwykle bywa, plany planami, rzeczywistość - rzeczywistością. Pora więc na małe uaktualnienie moich planów związanych z założeniem firmy.
Jeżeli jesteś zatrudniony, wysokość składki ZUS zależy od wysokości twojego wynagrodzenia brutto. Składki są odprowadzane dopiero w miesiącu następnym po uzyskaniu wypłaty. Jeżeli jednak prowadzisz działalność gospodarczą, ZUSu nie obchodzi w ogóle czy masz pieniądze, czy klienci ci zapłacili. Musisz płacić składki w ustalonej odgórnie wysokości.
Przedsiębiorcy płacą te same składki, niezależnie czy firma przynosi ci miesięcznie 20 tys. zł dochodu czy może wiecznie straty. Z tego też względu w swoich planach muszę uwzględnić konieczność opłacania składek ZUS z działalności bez względu na to, czy będzie ona zyskowna i w jakiej wysokości. A więc co najmniej dodatkowe 233,32 zł kolejnej daniny publicznej miesięcznie.
Moje obecne zabezpieczenie finansowe nie jest wystarczające, więc prawdopodobnie przez najbliższy rok jednak będę zmuszona łączyć zatrudnienie na umowę o pracę z działalnością. A przynajmniej przez kilka miesięcy, zanim szefostwo zgodzi się na pełne przejście na samozatrudnienie (jest już zielone światło)... Wynika to z dwóch spraw. Działalność gospodarczą będę rejestrowała jeszcze w tym roku. Finansowo nie jest to najlepszy moment, ponieważ jeszcze nie zgromadziłam środków, które obliczyłam, że będą potrzebne. Nie jest to jakoś szczególnie kapitałochłonna nisza, ale na razie z tą częścią działalności muszę się wstrzymać. Zostaje część czysto usługowa, która rozsądnie patrząc sama nie zapewni na początku przychodów w pożądanej wysokości.
Szczególnie, że niezbyt ciekawie zaczęłam wtorek. Dostałam rano informacje, że z pewnego większego zlecenia planowanego od października i trwającego co najmniej do wiosny, nic nie wyjdzie.(miało być rozliczane właśnie przez DG). Właściwie to spodziewałam się tej wiadomości wczoraj, ale najwyraźniej ktoś postanowił nie psuć i tak koszmarnego poniedziałku... ;)
Dlaczego wolałabym założyć firmę w tym roku kalendarzowym mimo, że nie wszystko gotowe? Idealny moment to mit, a moje powody są bardzo prozaiczne. Jak zwykle. Chodzi o lata kalendarzowe, równe latom podatkowym, od których zależy wiele limitów. By wymienić pierwszy z brzegu - kasa fiskalna. W przyszłym roku sporo ulg będzie zlikwidowane, a zaczynając działalność w 4 kwartale zapłacę podatek dochodowy dopiero składając zeznanie roczne. Jest kilka przepisów, które razem rozpatrywane przechylają szalę. Nie mówiąc też o przychodach, których nie będzie bez działalności. Na szarą strefę się bowiem nie nadają ;P.
Nawet jeżeli przez najbliższe tygodnie będzie więcej feralnych poniedziałków, najpóźniej w grudniu zamelduję o złożeniu EDG-1. Nie gwarantuję relacji na żywo. Ale kilka uwag na temat funkcjonowania Urzędu Miasta Wrocławia, jednej z wrocławskich skarbówek i oddziałów ZUSu zamieszczę na pewno.
Jeżeli jesteś zatrudniony, wysokość składki ZUS zależy od wysokości twojego wynagrodzenia brutto. Składki są odprowadzane dopiero w miesiącu następnym po uzyskaniu wypłaty. Jeżeli jednak prowadzisz działalność gospodarczą, ZUSu nie obchodzi w ogóle czy masz pieniądze, czy klienci ci zapłacili. Musisz płacić składki w ustalonej odgórnie wysokości.
Przedsiębiorcy płacą te same składki, niezależnie czy firma przynosi ci miesięcznie 20 tys. zł dochodu czy może wiecznie straty. Z tego też względu w swoich planach muszę uwzględnić konieczność opłacania składek ZUS z działalności bez względu na to, czy będzie ona zyskowna i w jakiej wysokości. A więc co najmniej dodatkowe 233,32 zł kolejnej daniny publicznej miesięcznie.
Moje obecne zabezpieczenie finansowe nie jest wystarczające, więc prawdopodobnie przez najbliższy rok jednak będę zmuszona łączyć zatrudnienie na umowę o pracę z działalnością. A przynajmniej przez kilka miesięcy, zanim szefostwo zgodzi się na pełne przejście na samozatrudnienie (jest już zielone światło)... Wynika to z dwóch spraw. Działalność gospodarczą będę rejestrowała jeszcze w tym roku. Finansowo nie jest to najlepszy moment, ponieważ jeszcze nie zgromadziłam środków, które obliczyłam, że będą potrzebne. Nie jest to jakoś szczególnie kapitałochłonna nisza, ale na razie z tą częścią działalności muszę się wstrzymać. Zostaje część czysto usługowa, która rozsądnie patrząc sama nie zapewni na początku przychodów w pożądanej wysokości.
Szczególnie, że niezbyt ciekawie zaczęłam wtorek. Dostałam rano informacje, że z pewnego większego zlecenia planowanego od października i trwającego co najmniej do wiosny, nic nie wyjdzie.(miało być rozliczane właśnie przez DG). Właściwie to spodziewałam się tej wiadomości wczoraj, ale najwyraźniej ktoś postanowił nie psuć i tak koszmarnego poniedziałku... ;)
Dlaczego wolałabym założyć firmę w tym roku kalendarzowym mimo, że nie wszystko gotowe? Idealny moment to mit, a moje powody są bardzo prozaiczne. Jak zwykle. Chodzi o lata kalendarzowe, równe latom podatkowym, od których zależy wiele limitów. By wymienić pierwszy z brzegu - kasa fiskalna. W przyszłym roku sporo ulg będzie zlikwidowane, a zaczynając działalność w 4 kwartale zapłacę podatek dochodowy dopiero składając zeznanie roczne. Jest kilka przepisów, które razem rozpatrywane przechylają szalę. Nie mówiąc też o przychodach, których nie będzie bez działalności. Na szarą strefę się bowiem nie nadają ;P.
Nawet jeżeli przez najbliższe tygodnie będzie więcej feralnych poniedziałków, najpóźniej w grudniu zamelduję o złożeniu EDG-1. Nie gwarantuję relacji na żywo. Ale kilka uwag na temat funkcjonowania Urzędu Miasta Wrocławia, jednej z wrocławskich skarbówek i oddziałów ZUSu zamieszczę na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz