Ile razy słyszałam to powiedzenie, trudno zliczyć. Powtarzane jest przy wielu okazjach, czasem w innej wersji - lepiej być głupcem przez 5 minut pytając niż głupcem przez resztę czasu nie pytając.. Czy jakoś tak to brzmiało.
Ostatnio spotkała mnie mało przyjemna sprawa ze strony znajomego, kiedyś pytał o możliwość rozliczenia w firmie pewnej usługi abonamentowej. Sprawa banalnie prosta, bo usługi finansowe nie są trudne do rozliczenia w podatkowej księdze, wystarczyły trzy proste zdania. Co się okazało...?
Jego nową księgową zdziwiło, co rozlicza w koszty. I oczywiście zwalił na mnie, a jakże, skoro takiej odpowiedzi mu udzieliłam na zapytanie "jak to rozliczyć". No to dostał informacje. Jak się domyślacie, były błędne - tylko nie dlaczego. Powodem błędu było... że do głowy mi nie przyszło, iż pytał o dobrowolnie płaconą pierdołę nie mającą żadnego związku z firmą! I to jeszcze taką, z której korzysta ktoś zupełnie inny. Ręce mi opadły. I gdyby jeszcze cokolwiek poczuwał się do działania na zasadzie - nie zapytałem szczerze. Mina absolutnie bezcenna, kiedy przesłałam kopie maila.
Chyba powinnam zmienić znajomych :D
Co jakiś czas stykam się z ludźmi, którzy pytają o różne aspekty podatkowe, sposoby rozliczenia, zgłoszenia do urzędów, jak udokumentować pewne koszty - etc. Najbardziej rozbawił mnie były chłopak mojej współlokatorki (nie odzywają się do siebie od miesięcy), który zadzwonił do mnie o poradę w sprawie kasy fiskalnej bo mu się serwis z instalacją zapowiedział dopiero za tydzień. Niektórzy więc nie mają problemu z dostarczeniem informacji prosto z mostu nawet jak niektórych nie lubią i z chęcią zapomnieliby o istnieniu, pozostali żenująco zrzucają to na twoją winę.
Wnioski są dwa: ludzie często traktują firmy jako swoje prywatne folwarki, w których robią co chcą. Ciągle natykam się na ludzi, którzy kłamią w żywe oczy, po czym mają pretensje że nie otrzymali odpowiedniej informacji, wyliczenia, opcji. Co potem się dzieje, wyjaśniać nie trzeba (znajomy śmiertelnie obrażony - a ja na pewno nie chętna do pomocy w przyszłości). Nie pojmuję, co ludziom szkodzi powiedzieć prawdę (i to o taką pierdołę...)? Tak bardzo przywykliśmy kolorować rzeczywistość, a potem zarzucamy fiskusowi "niszczenie przedsiębiorców"...
Jak już się zmusiłeś do szukania informacji, przynajmniej szczerze zapytaj! Straaasznie zaboli, ale nie szczere pytanie, tylko odpowiedź kiedy krótkie nogi kłamstwa daleko nas nie poniosą.
Ostatnio spotkała mnie mało przyjemna sprawa ze strony znajomego, kiedyś pytał o możliwość rozliczenia w firmie pewnej usługi abonamentowej. Sprawa banalnie prosta, bo usługi finansowe nie są trudne do rozliczenia w podatkowej księdze, wystarczyły trzy proste zdania. Co się okazało...?
Jego nową księgową zdziwiło, co rozlicza w koszty. I oczywiście zwalił na mnie, a jakże, skoro takiej odpowiedzi mu udzieliłam na zapytanie "jak to rozliczyć". No to dostał informacje. Jak się domyślacie, były błędne - tylko nie dlaczego. Powodem błędu było... że do głowy mi nie przyszło, iż pytał o dobrowolnie płaconą pierdołę nie mającą żadnego związku z firmą! I to jeszcze taką, z której korzysta ktoś zupełnie inny. Ręce mi opadły. I gdyby jeszcze cokolwiek poczuwał się do działania na zasadzie - nie zapytałem szczerze. Mina absolutnie bezcenna, kiedy przesłałam kopie maila.
Chyba powinnam zmienić znajomych :D
Co jakiś czas stykam się z ludźmi, którzy pytają o różne aspekty podatkowe, sposoby rozliczenia, zgłoszenia do urzędów, jak udokumentować pewne koszty - etc. Najbardziej rozbawił mnie były chłopak mojej współlokatorki (nie odzywają się do siebie od miesięcy), który zadzwonił do mnie o poradę w sprawie kasy fiskalnej bo mu się serwis z instalacją zapowiedział dopiero za tydzień. Niektórzy więc nie mają problemu z dostarczeniem informacji prosto z mostu nawet jak niektórych nie lubią i z chęcią zapomnieliby o istnieniu, pozostali żenująco zrzucają to na twoją winę.
Wnioski są dwa: ludzie często traktują firmy jako swoje prywatne folwarki, w których robią co chcą. Ciągle natykam się na ludzi, którzy kłamią w żywe oczy, po czym mają pretensje że nie otrzymali odpowiedniej informacji, wyliczenia, opcji. Co potem się dzieje, wyjaśniać nie trzeba (znajomy śmiertelnie obrażony - a ja na pewno nie chętna do pomocy w przyszłości). Nie pojmuję, co ludziom szkodzi powiedzieć prawdę (i to o taką pierdołę...)? Tak bardzo przywykliśmy kolorować rzeczywistość, a potem zarzucamy fiskusowi "niszczenie przedsiębiorców"...
Jak już się zmusiłeś do szukania informacji, przynajmniej szczerze zapytaj! Straaasznie zaboli, ale nie szczere pytanie, tylko odpowiedź kiedy krótkie nogi kłamstwa daleko nas nie poniosą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz