sierpnia 27, 2010

KRIO: majątek małżonków.

KRIO (Kodeks rodzinny i opiekuńczy, nazwa rodem z czasów w których powstał - 1964 roku...), kilka razy o nim tutaj wspomnę, nie jest taki straszny jak wskazuje polityczna nazwa. Reguluje wiele kwestii, czasem wręcz kretyńsko, ale warto go znać, bo reguluje sprawy finansowe rodziny i współmałżonków.

Dzisiaj więc odrobinę o majątku małżonków z przykładami. Możemy zajrzeć więc w szczególności do artykułów: 31, 33, 47 i 49 KRIO. Przytaczam dzisiaj przede wszystkim definicje z ustawy; w kolejnych będzie o różnych interpretacjach i rozstrzygnięciach na korzyść lub niekorzyść Pań.

W momencie zawarcia małżeństwa powstaje ustawowa wspólność majątkowa. Nie obejmuje całego majątku, tylko przedmioty majątkowe nabyte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich (majątek wspólny). Przedmioty majątkowe nieobjęte wspólnością ustawową należą do majątku osobistego każdego z małżonków.

Dosyć suche i mało konkretne. Co możemy zrobić z czymś tak mało konkretnym?



Jeżeli nie chcemy w ogóle majątku wspólnego takiego jak w ustawie - musimy wybrać się do  notariusza. Zawieramy wówczas umowę notarialną. Do wyboru mamy: rozszerzyć wspólność, ograniczyć, ustanowić rozdzielność majątkową całkowitą bądź rozdzielność majątkową z wyrównaniem dorobków. Umowę można zawrzeć przed zawarciem związku małżeńskiego. Zawsze umowę można też zmienić.

Tylko przez umowę notarialną można całkowicie wykluczyć majątek wspólny - jeżeli przed zawarciem związku zawrzemy umowę o całkowitą rozdzielność majątkową. Wspólny majątek wówczas nie powstanie. Nadal jednak będzie istniało coś takiego, jak nakłady z majątku jednego małżonka na majątek drugiego. Ale o tym kiedy indziej.

Co może stanowi majątek wspólny ustawa dokładniej nie precyzuje, podaje tylko kilka przykładów bezwzględnych elementów majątku wspólnego oraz listę przedmiotów majątku osobistego.

Jeżeli małżonkowie nie zawarli umowy notarialnej ograniczającej czy znoszącej wspólność majątkową, do obu małżonków należą:
  1. wynagrodzenia za pracę i dochody z innej działalności zarobkowej każdego z małżonków (np. dochody z papierów wartościowych, lokat, funduszy, umów cywilnoprawnych, renty, emerytury, ba, nawet odsetki uzyskane w ramach social lending),
  2. dochody z majątku wspólnego, jak również z majątku osobistego każdego z małżonków (np. dochód z kupionego przed małżeństwem wynajmu mieszkania należy już do majątku wspólnego),
  3. środki zgromadzone na rachunku otwartego lub pracowniczego funduszu emerytalnego każdego z małżonków (czyli w razie rozwodu lub innego powodu zniesienia dotychczasowej wspólności trzeba udać się też do OFE).

Są przedmioty, które z mocy ustawy do męża i żony nie należą. Notariusz nie powinien zgodzić się na umieszczenie zapisu w umowie o rozszerzenie majątku wspólnego o poniższe przedmioty, bo ustawa tego zabrania:
  1. przedmioty majątkowe, które przypadną małżonkowi z tytułu dziedziczenia, zapisu lub darowizny (np. zapis mówiący, że przyszły spadek po rodzicach żony należy także do męża jest nieważny)
  2. prawa majątkowe, które wynikają ze wspólności łącznej podlegającej odrębnym przepisom (rządzi nie tylko KRIO),
  3. prawa niezbywalne, które mogą przysługiwać tylko jednej osobie (np. najbardziej typowe prawo do zamieszkania w określonej nieruchomości, prawa do rozmaitych świadczeń),
  4. wierzytelności z tytułu odszkodowania za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia, o ile nie wchodzą one do wspólności ustawowej, jak również wierzytelności z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę,
  5. niewymagalne jeszcze wierzytelności o wynagrodzenie za pracę lub z tytułu innej działalności zarobkowej każdego z małżonków.
Oczywiście  powyższe zapisy Kodeksu do najjaśniejszych i regulujących wszystkie sytuacje finansowe nie należą. Często są również łamane, naginane i to nie tylko przez samych małżonków, ale i instytucje, z którymi mamy do czynienia (chociażby banki, SKOKi, urzędnicy...). Będzie więc o przykładach tych suchych definicji i problemach, które mogą powstać przez wspólność lub jej brak.

3 komentarze:

  1. Komentarzy ciąg dalszy :)
    Jeżeli chodzi o kodeks rodzinny, to strasznie mnie denerwuje ludzka ignorancja w jego temacie. Osobiście uważam, że szkolenie z postanowień kodeksowych w codziennym życiu bardziej przydałoby się niż nauki przedmałżeńskie.
    Konkretnie chodzi o poglądy niektórych moich współpracowników (na szczęście to jednostkowe przypadki w moim środowisku).
    Temat dotyczy na przykład wspólnego konta (a raczej jego braku), a także tego, że przecież żona powinna dawać tyle samo co mąż. Jeżeli nie to po prostu JA mąż decyduję co robię z MOJĄ forsą.
    Zaznaczam, ze jestem jak najbardziej zwolenniczką równych zarobków kobiet i mężczyzn, a także niezależności finansowej OBU stron. Tyle tylko, ze kiedy podejmujemy krok w małżeństwo musimy sobie zdać sprawę, że po prostu podpisujemy KONTRAKT, umowę, która ma konkretne postanowienia i zapisy. I dobrze te zapisy poznać.
    I jeszcze jedną banalną sprawą jest posiadanie dzieci. To zazwyczaj kobieta je rodzi ;)) i po prostu przez naturę zmuszona jest oprzeć się na swoim partnerze. Zazwyczaj także finansowo w tym momencie.
    agnitz

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgodzę się z tym, że tylko jedna strona w formalnym małżeństwie ma prawo decydować co zrobić z własnymi przychodami. Przepuścić wszystko w kasynie i zastawić wspólny majątek też? ;) Trzeba się liczyć z tym, że małżeństwo to właśnie kontrakt prawno-finansowy przede wszystkim. To, co robi jedna strona rzutuje na drugą, trzeba z tym się liczyć bez względu na to, czy wydaje się logiczne i sprawiedliwe.

    Obiema rękami podpiszę się za to pod stwierdzeniem, że kobieta powinna być finansowo niezależna, mieć jakieś zabezpieczenie, chociaż najdrobniejszy strumień przychów albo możliwość samodzielnego utrzymania się. Dla bezpieczeństwa własnego, rodziny i dzieci też. I dla jakości związku.

    Dlaczego uważasz, że kobieta jest zmuszona przez naturę oprzeć się na swoim partnerze "także finansowo"? Emocje czy aspekt rodzicielstwa, bo do tego tanga trzeba dwojga, są chyba bezsporne. Ale nie żyjemy w czasach, kiedy kobiety nie miały nic do powiedzenia i z pokorą czekały aż mężczyzna łaskawie przyniesie do jaskini upolowanego zwierza... Nie jest to dla mnie żaden wymysł, tym bardziej ostatnich lat, bo taki wzór wychowania wyniosłam z domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście! Ja się też z takimi poglądami nie godzę! Mam nadzieję, ze dobrze zrozumiałaś mój komentarz :)

    I wzór z domu wyniosłam podobny.

    Co do oparcia finansowego w momencie urodzenia dziecka, to po przemyśleniu faktycznie jest OK (szczególnie od momentu orzeczenia przez TK kwestii naliczania podstawy do chorobowego)
    W końcu macierzyński kobieta dostaje według swoich zarobków. Niestety jeszcze spotyka się sytuacje, kiedy to po urlopie kobieta nie ma po co wracać do dotychczasowej pracy. No, ale to już kwestia planowania, oceny sytuacji i zabezpieczenia finansowego przed ciążą :)
    agnitz

    OdpowiedzUsuń