stycznia 11, 2011

Precz z polityczną poprawnością!


W mojej pracy jest tak: myślisz o wszystkich zmianach i musisz wiedzieć o nich na 100% na długo przed tym zanim media zaczną trąbić różne dziwne rzeczy o tych zmianach.
Dzisiaj jeden z moich klientów zaskoczył mnie pytaniem, czy rzeczywiście rząd zamierza  zniesienie składki zdrowotnej (w znaczeniu iż Fedak zapowiedziała likwidację składki, co zostało w sposób mało zrozumiały zdementowane zaraz potem)...? Zdębiałam na sekundę, bo od wczorajszego ranka nie przeglądałam newsów internetowych ani nagłówek gazet, więc nie wiedziałam o jaki kolejny dowód niekompetencji Pani Minister biega.

Swoją drogą, gdyby już tak bardzo chcieli uprościć system (w co nie wierzę) i przekazywać z budżetu składkę zdrowotną bezpośrednio do NFZ (po drodze i tak musiałyby wtrącić się trzy instytucje włączając ZUS – przynajmniej w zakresie sprawnego przesyłania informacji, co w tej instytucji graniczy z cudem), tylko po to by ograniczyć koszty transakcyjne przekazywania składek – wystarczy renegocjować umowę z bankiem dot. prowizji za przelewy. Morderczo skuteczne i proste i nie wymaga wydawania grubych milionów na zmianę systemów. Ale cóż, to tylko moje skromne zdanie.

Tak to bywa, że nie nadąża się za pomysłami polityków... kiedy inne ich pomysły trzeba zrealizować. Koniec roku to dla każdych zawodów powiązanych z handlem, przedsiebiorstwami i ich obsługą podatkową to okres bardzo wzmożonej pracy. Czułabym się słomianą wdową, gdyby nie fakt, że to ja jestem ofiarą systemu i nawet maile 'firmowe' ostatnio pisałam w prywatnym czasie, siedząc z kawą przy laptopie w domu – ponieważ standardowy czas pracy był tak przepełniony, iż nawet nie było czasu w trakcie na 3 minutową przerwę na zaparzenie kofeinowego dopalacza. I szczerze współczuję pracownikom Krajowej Informacji Podatkowej, którzy pracują pod numerem wew. 3 (VAT).

Uprzedzając już masakrę końcowokwietniową* wzięłam ponad dwa tygodnie urlopu – zaczynam przed Wielkanocą, wracam tydzień po długim weekendzie majowym. Moja szefowa roześmiała się widząc daty – ale wolę ubiec fakty niż być nimi zaskoczona. O ile oczywiście nadal w tej samej firmie będę pracowała w kwietniu... co się niedługo okaże.

Przez pomysły naszych polityków ogromne grono ludzi ma pracę, w tym ja... ale bądźmy szczerzy i nie wbijajmy się w polityczną poprawność. Wolałabym żyć w kraju, w którym nie ma zmian w podstawowych podatkach na 9 dni przed obowiązywaniem! 9 dni, które zawierają w sobie ogólnokrajowy marazm najhuczniejszego lenistwa świątecznego w kraju i tylko 6,5 dnia roboczego gdzieś pomiędzy. Zmian  mających zastosowanie do setek tysięcy drobnych przedsiębiorców nie mających zaplecza doradczo-prawnego. Nawet jeśli pracy byłoby mniej..!

Mam serdecznie dosyć niekompetentnych osób, którzy nawet nie udają inteligentnych inaczej. Ekipie rządzącej życzę wysokiej aktywności wyborczej dotkniętych tym chaosem wyborców... a zaglądającym czytelnikom Wszystkiego Dobrego i pokładów cierpliwości w Nowym Roku.


* składanie zeznań rocznych za pięć dwunasta


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz