czerwca 30, 2010

Metody, czyli prozaiczność przede wszystkim

Krótka notka o metodach, jakimi zamierzam spełnić niektóre z wcześniej opisanych celów.

Fundusz awaryjny został częściowo odbudowany kwotą 1000zł z wykupu polisy ubezpieczeniowej z PZU. Wykup był wyższy, ale pozostałe pieniądze mają za zadanie sfinansować kilka celi niefinansowych. W wakacje spodziewam się premii, która pójdzie po równo na fundusze awaryjne i celowe. W lipcu planuję kilka drobnych dodatkowych zleceń, jak również sprzedaż kilku moich rzeczy, w które obrosłam przez lata (o ile zostaną sprzedane, więc do tego źródła podchodzę sceptycznie).

Oszczędzanie vs budżetowanie – kilka przemyśleń własnych

Nie tak dawno Frugal na swojej stronie stworzył dosyć ciekawy wpis dotyczącej rzeczy, o której większość "oszczędnych" zapomina. Lekturę jego bloga polecam serdecznie jako czytelniczka od samego początku (podpisuję się jako Arik najczęściej ;) ), jednakże może od razu wyjaśnię – post dla mnie egzotyczny, bo z samej mojej definicji oszczędności oszczędzać nie można.

czerwca 29, 2010

Cele

Większość autorów blogów, których czytam w jakikolwiek sposób ujawniło pewne swoje cele - przynajmniej te finansowe. Kolej na mnie.

Czy są zbyt skromne lub śmiałe w oczach osób trzecich - trudno ocenić. Posegregowałam wg aktualnej ważności dla mnie:
  • odbudowa funduszu awaryjnego i celowego
  • zgromadzenie kapitału na spłatę udziałów siostry bądź części wartości innego mieszkania (cel mniej więcej 10 letni)
  • spłata całości hipoteki (cel mniej więcej 15-letni)


czerwca 17, 2010

Dlaczego nie wezmę udziału w wyborach?

Temat wpisu nieco prowokacyjny, szczególnie wobec ostatniej "gorączki" w Internecie przed wyborami. Sieć na pewno jest pełna rozmaitych opinii, dlaczego jeden kandydat jest lepszy od drugiego, jak wybrać "mniejsze zło" czy wręcz dumnych deklaracji dlaczego nie odwiedzą pracowników konkretnej placówki wyborczej i nie dadzą im zajęcia.

Mój powód jest bardzo prozaiczny, można nawet powiedzieć na czasie.

W miesiącu listopadzie AD 2009, kiedy za oknem panowała plucha, temperatury prawdziwie zimowe, Kret i jej siostra wpadły na pomysł wspólnych wakacji, urlopu z dala od codziennych trosk i polskiej zawiści.

czerwca 16, 2010

O czym warto wiedzieć przed rozpoczęciem działalności gospodarczej?

Postanowiłam rozpocząć aktywność na blogu od cyklu artykułów dotyczących często pomijanych kwestii związanych z różnymi decyzjami podjętymi przed rozpoczęciem działalności. Chociaż niektóre można zmienić w trakcie prowadzenia, nadal pozostają nieraz ważniejsze niż szukanie klientów. US bez trudu może puścić nas z torbami, kontrahent nie płacić dwa lata i śmiać nam się w twarz, możemy odpowiadać za zobowiązania powstałe bez naszego udziału, jeżeli nie będziemy przygotowani i uzbrojeni w wiedzę. Wiedza i znajomość chociaż podstawowych spraw może nas uchronić przed wieloma błędami, ale też napełnić portfel.

Bajka na dzień dobry

Prowadzę własną firmę. Jeszcze do niedawna pracowałam tylko na etacie, potem przyszła decyzja o założeniu jednoosobowej działalności gospodarczej. Jestem także współwłaścicielką mieszkania (ja, siostra i bank – tj. hipoteka), trochę zmagań z bankiem i procedurami na blogu można prześledzić. Te dwa tematy tutaj dominują.

Blog nie powstał, by motywować mnie do wyjścia z długów. W przeciwieństwie do większości kobiet, znajduję się w całkiem niezłej sytuacji finansowej – zarabiam własnymi siłami i nikt mnie nie utrzymuje, żyję na własny rachunek na plusie, zamieszkuję we Wrocławiu w mieszkaniu stanowiącym wspólną własność z siostrą (która nie mieszka w Polsce, tylko w Niemczech od wielu lat). Jedynym cieniem jest tutaj hipoteka.

Przyznam, że nie cierpię różowego. Nie cierpię schematycznego podejścia do drugiego człowieka.  Traktowania mnie jak blondynki. Złośliwości ludzkiej. Nie szanowania drugiego człowieka i jego czasu. Głupoty ludzkiej i nieznajomości podstawowej matematyki.

Nie kryję, że zamierzam tutaj kłaść nacisk głównie na sprawy finansowe, realizację długoterminowych celów, w tym także zawodowych. O słabostkach i sukcesach, o tym co lubię, co mnie motywuje i o tym także, co mi przeszkadza i jest solą w oku.

Bardzo brakuje mi w Internecie kobiecego spojrzenia na sferę finansów (wybacz, Parsimono, to nie do końca o tobie – nie zamierzam podkradać twojego kawałka tortu, ja naprawdę wolę pizzę ;p), zwłaszcza tej dotyczącej edukacji finansowej jaką każda kobieta otrzymuje i z którą niejednokrotnie się szarpie, zmaga bądź bezwiednie podąża za jej największymi mitami. O sprawach zawodowych powstało zapewne multum mniej lub bardziej wiarygodnych stron, ja zamierzam pisać tylko i wyłącznie o własnych doświadczeniach.

Wbrew już całkiem ciekawym materiałom polskiej blogosfery, brakuje mi w niej kobiecego podejścia odpowiadającego moim własnym doświadczeniom. Parsimona oraz kilka innych autorek blogów, do których linki znajdziecie w moim katalogu, nie zaspokoiły tej potrzeby.

Jest wielu autorów piszących znakomite teksty (również polecam ich strony), większość to mężczyźni i nie umniejszając ich dorobku – piszą z nieco innego punktu widzenia niż mój własny.

Kret :)