grudnia 20, 2011

Wspólność majątkowa przedsiębiorcy

Dzisiaj podlinkuję do artykułu, który ukazał się na wyborcza.biz dotyczący  wspólności majątkowej, jej zniesienia, przywrócenia, etc. Omawia w zasadzie większość zagadnienia z tym związanego. Najważniejsza cecha, dla której każdy przedsiębiorca powinien ją rozważyć - rozdzielność ma chronić majątek drugiego małżonka jeśli jeden prowadzi firmę - także została opisana. Zapraszam do lektury.

grudnia 05, 2011

Blue Media kontra KIR

Gdzie jest popyt, pojawia się i podaż. Szczególnie w sytuacji gdy system SORBNET został zapchany a KIR od lat zachowuje się niczym TP, cieszy sukces sopockiej spółki.  Blue Media oficjalnie rzuca rękawicą, jaki szary Kowalski by się spodziewał? Niech się kłócą, niech się ścigają o przejęcie rynku - nam może to wyjść bardzo dobrze.

listopada 28, 2011

Mikrofirmy nie potrzebują banków

Niezły artykuł pojawił się dzisiaj na bankier.pl, o jakże wymownym tytule "Mikrofirmy nie potrzebują banków".

Jest dosyć łagodny w swojej wymowie, ale w sumie doskonale podsumowuje ten segment rynku słowami: Jak skłonić właścicieli najmniejszych firm do korzystania z usług bankowych? Paradoks polega na tym, że mikroprzedsiębiorcy wcale banków do szczęścia nie potrzebują.

listopada 16, 2011

Podwójna zaliczka – jak ugryźć dla siebie ten kawałek tortu?

Większość przedsiębiorców słyszała, że w grudniu płaci się podwójna zaliczkę na podatek dochodowy.

Nieuświadomionym napiszę: w grudniu do 20-stego płacimy normalną stawkę podatku za listopad (czyli tak, jak nam wyszło z formuły jej liczenia) oraz dodatkowo ryczałtową zaliczkę za miesiąc grudzień (czyli tyle samo, ile wyszło nam za listopad). W praktyce wpłaca się podwojoną kwotę za listopad. Natomiast osoby, które rozliczają się kwartalnie, do 20-stego grudnia płacą taką samą zaliczkę, jaka wyszła za III kwartał i była płatna do 20-stego października.

Czy przepis ten jest dobry, czy nie, nie ma co dywagować. Ja pod nosem zwykle mówię, że budżetówka musi mieć na świąteczne premie (brak środków na koniec roku – problemy z płynnością), stąd zapewne od lat zapowiadane  zniesienie tego przepisu nie staje się w końcu faktem. I chociaż ryczałtowa zaliczka może zaboleć, to jednak jest jaśniejsza strona tego przepisu, bo...

Ryczałtowa zaliczka umożliwia w pełni legalne wakacje podatkowe w dochodówce.  

listopada 07, 2011

Jak sprawdzić sprzedawcę?

Dzisiejszy wpis nie będzie zbyt odkrywczy, ale na pewno z rodzaju takich, które przydadzą się nawet osobom nieprowadzącym żadnej firmy. Jak sprawdzić firmę, od której kupujemy? Czy rzeczywiście taka firma istnieje? A może to tylko krzak z ładną fasadką?

Kiedyś był z tym problem, bo trzeba było wiedzieć do jakiej ewidencji taki podmiot-przedsiebiorca jest wpisany, w dodatku gdzie! Tyle ile gmin w Polsce, tyle było ewidencji działalności gospodarczych w Polsce. I szukaj wiatru w polu...

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak często nasze - przedsiębiorców - dane są jawnie i publicznie dostępne. Rozpoczęcie działalności gospodarczej wiąże się zwyczajnie z udostępnieniem osobom zupełnie obcym tzw. wrażliwych danych.

Oburzonych "nieświadomych" przedsiębiorców uprzedzam - zakładając firmę zgadzacie się na to, by przepisy o ochronie danych osobowych was "olewały". Brutalnie brzmi? Nie dla waszych klientów.

Jest wiele rejestrów, gdzie można sprawdzić dane przedsiębiorcy, niektóre płatne i nie zawsze nam potrzebne. Jeśli chcemy sprawdzić chociażby najprostszą sprawę - czy nasz sprzedawca jest legalną firmą, absolutnie nie ma potrzeby płacić, by dotrzeć do mnóstwa danych.

Z pomocą przychodzi nam chociażby statystyka. Na stronie GUSu - mając numer NIPu lub REGONu konkretnego podmiotu, możemy sprawdzić czy taki podmiot istnieje, gdzie ma główną siedzibę, od kiedy istnieje, w jakiej głównie branży działa, w jakiej formie prawnej. Wystarczy więc w zasadzie dostać rachunek lub fakturę, by sprawdzić pewne rzeczy.

Proste, a jakie skuteczne ;)

października 28, 2011

Polska wędrowna

Jak zwykle, co roku zdumiewają mnie wędrówki Polaków i zwyczaje okołopierwszolistopadowe.
Zdumiewają  full wypas zakupy różnych pierdół i ozdobników nie mających żadnego związku z pamięcią o zmarłych i ich duszach (1 i 2 listopada to święto religijne!), byleby sąsiedni grób miał uboższą wersję. 
Presja społeczna ogłupia każdego, bez względu na wiek i wykształcenie. Stanie w korkach spowodowanych powszechnymi wędrówkami na cmentarze daje do myślenia. Uwielbiamy jako naród tą presję, etykietki, i biada temu kto się wychyli ;)
Czeka mnie niestety podróż pociągiem - nadal nie zdecydowałam się na zakup auta ;) Jeśli przeżyję sardynkowatość, brud i zimno polskich pociągów trasy południe-północ, kolejny wpis pojawi się w okolicach 5 listopada, gdy wrócę z urlopu.

września 15, 2011

Ewidencja sprzedaży cz. 2


Druga część artykułu opisującego zasady prowadzenia ewidencji sprzedaży wg rozporządzenia w sprawie prowadzenia podatkowej księgi przychodów i rozchodów, została przeniesiona na nowy adres.

września 06, 2011

Klientowstręt

Napiszę to publicznie, są w tym kraju osoby które potrafią wywołać u mnie wspomnianą w tytule chorobę. Albo przynajmniej objawy.
 
Wbrew pozorom, nie są to tylko przedsiębiorcy (gros klientów), ale i zwykli Kowalscy - zeznania roczne, odliczenia Vatu od mat. budowlanych, różne zaszłości do wyjaśnienia, spadki, darowizny, nieruchomości, postępowania podatkowe dot. nieujawnionych źródeł przychodów. I cała gama innych przypadków, których zakres jest do znudzenia podobny.
 
To są ludzie, z którymi mam do czynienia zawodowo w pewnej puli. Nie są to ludzie, których wybieram, ale których dostaję i ogromna większość to prostowanie błędów innych albo szukanie rozwiązania.
 
Nic nie zdumiewa, ale także i nie odstrasza bardziej, niż ludzie będący nieuczciwi wobec innych i oczekujący z tego tytułu gwiazdki z nieba. A już ludzie z typowymi lewymi transakcjami/dokumentami przebijają wszystkich. Trafiłam dzisiaj na prostowanie lewej darowizny w rodzinie, u osoby która słowo uczciwość rozumie dosyć dziwnie pod postacią co mu kto da... Prostowanie po fakcie, bo już nawet prawnik oznajmił, że klient nie ma szans. Ja też nie widzę, aż mocno świerzbiło mnie, by powiedzieć że skoro oszukiwał to teraz niech płaci... Naprawdę, tacy klienci potrafią uprzykrzyć zawód i wywołać wstęt do kontaktu z nowymi klientami. Ale co zrobić, taka branża ;)
 
Sierpień pod tym względem był rekordowy (chyba przez typową plagę zaliczania wydatków urlopowych w koszty... ;) ), co skłoniło mnie wreszcie do przemyślenia wątku do opisania na blogu pod hasłe "czego nie robić i nie liczyć na łut szczęścia ze strony skarbówki". Kto wie, może ten wątek przebije rekordowo popularną z przeglądarki frazę "być albo nie być vatowcem". Tak czy siak, ktoś chętny?
 
Zapowiedziany poprzednio post o ewidencji sprzedaży w kontekście ustawy o VAT pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
 
 
 

sierpnia 08, 2011

Nowelizacja Kodeksu Cywilnego


W październiku wchodzą w życie przepisy nowelizujące zasady dziedziczenia oraz możliwości rozporządzenia swoim majątkiem na wypadek zejścia, czyli kolejna nowelizacja Kodeksu Cywilnego.

Wiele z tych przepisów jest z pozoru – chociaż dziwnie i kontrowersyjnie napisanym prawem – uzupełnieniem luki która istniała od lat. Np. po nieletnich wnukach nie dziedziczyli dotąd dziadkowie, nie można było rozporządzić konkretną rzeczą (największa głupota na świecie).

sierpnia 05, 2011

Ewidencja sprzedaży - cz.1

Pierwsza część artykułu opisującego zasady prowadzenia ewidencji sprzedaży wg rozporządzenia w sprawie prowadzenia podatkowej księgi przychodów i rozchodów, została przeniesiona na nowy adres.

sierpnia 03, 2011

Podsumowanie II kwartału

Można było wnioskować po poprzednim wpisie, iż sytuacja ze znajomym zirytowała mnie znacznie bardziej niżbym chciała. Cóż, fakt. W ostatnim czasie, mając zbyt wiele na głowie, pozwalałam drobiazgom miec znacznie większe znaczenie niż powinny.

Czasem zaglądam do statystyk bloga (głównie googlowskich), niesłabnącą popularnością cieszy się artykuł dot. bycia vatowcem. Część bloga dot. działalności gospordczej generuje już większość ruchu (z przeglądarek), nie odwiedziny bezpośrednie czy przekierowania z innych stron. Szczerze napiszę, że mnie to dziwi... Czas nieco podreperować ten dział, szkoda marnować zainteresowanie czytających. Mam w przygotowaniu kilka tekstów, myślę że kolejnym hitem będzie seria o kasie fiskalnej i ewidencji sprzedaży, którą musi prowadzić wielu przedsiębiorców.  Pierwszy artykuł pojawi się jeszcze w tym tygodniu.


II kwartał zakończył się bardzo dobrze. Dochodowość lekko wzrosła - do 83%, było to jednak bezpośrednim wynikiem ograniczenia wydatków w firmie i urlopu. Wydatki planowe pojawią się w kolejnym  kwartale, co mam nadzieję, przełoży się na mniejszy podatek dochodowy. Wyliczona zaliczka za III kwartał będzie bowiem także zaliczką za IV, płaconą miesiąc wcześniej niż zwykle - innymi słowy będę zmuszona zapłacić zaliczkę na podatek od dochodu którego nie widziałam jeszcze na oczy... Niefajne.

W poprzednim podsumowaniu wspomniałam o planowanym przypływie dodatkowej gotówki. Nastąpił nieco później niżbym sobie życzyła, ale nie ma co gardzić dodatkowym 1,3K. Akurat na opłatę za egzamin i wyprawę do stolicy.

Powoli przygotowuję się do egzaminu na doradcę. Ilość materiału do przyswojenia jest przerażającą, nawet z moją obecną wiedzą :( Przerabiam obecnie dział, który jest mi najmniej znany, postępowanie sądowe i administracyjne i opornie idzie (ach, ten brak praktyki w tej kwestii...). Planowałam początkowo, że papiery do egzaminu pisemnego wyślę we wrześniu. Nie wiem, czy się wyrobię - kiedy już je złożę, egzamin wyznaczą zapewne na przyszły rok. Dopada mnie real, niestety ;)

sierpnia 02, 2011

Kto pyta nie błądzi?

Ile razy słyszałam to powiedzenie, trudno zliczyć. Powtarzane jest przy wielu okazjach, czasem w innej wersji - lepiej być głupcem przez 5 minut pytając niż głupcem przez resztę czasu nie pytając.. Czy jakoś tak to brzmiało.

Ostatnio spotkała mnie mało przyjemna sprawa ze strony znajomego, kiedyś pytał o możliwość rozliczenia w firmie pewnej usługi abonamentowej. Sprawa banalnie prosta, bo usługi finansowe nie są trudne do rozliczenia w podatkowej księdze, wystarczyły trzy proste zdania. Co się okazało...?

Jego nową księgową zdziwiło, co rozlicza w koszty. I oczywiście zwalił na mnie, a jakże, skoro takiej odpowiedzi mu udzieliłam na zapytanie "jak to rozliczyć". No to dostał informacje. Jak się domyślacie, były błędne - tylko nie dlaczego. Powodem błędu było... że do głowy mi nie przyszło, iż pytał o dobrowolnie płaconą pierdołę nie mającą żadnego związku z firmą! I to jeszcze taką, z której korzysta ktoś zupełnie inny. Ręce mi opadły. I gdyby jeszcze cokolwiek poczuwał się do działania na zasadzie - nie zapytałem szczerze. Mina absolutnie bezcenna, kiedy przesłałam kopie maila.

Chyba powinnam zmienić znajomych :D

Co jakiś czas stykam się z ludźmi, którzy pytają o różne aspekty podatkowe, sposoby rozliczenia, zgłoszenia do urzędów, jak udokumentować pewne koszty - etc. Najbardziej rozbawił mnie były chłopak mojej współlokatorki (nie odzywają się do siebie od miesięcy), który zadzwonił do mnie o poradę w sprawie kasy fiskalnej bo mu się serwis z instalacją zapowiedział dopiero za tydzień. Niektórzy więc nie mają problemu z dostarczeniem informacji prosto z mostu nawet jak niektórych nie lubią i z chęcią zapomnieliby o istnieniu, pozostali żenująco zrzucają to na twoją winę.

Wnioski są dwa: ludzie często traktują firmy jako swoje prywatne folwarki, w których robią co chcą. Ciągle natykam się na ludzi, którzy kłamią w żywe oczy, po czym mają pretensje że nie otrzymali odpowiedniej informacji, wyliczenia, opcji. Co potem się dzieje, wyjaśniać nie trzeba (znajomy śmiertelnie obrażony - a ja na pewno nie chętna do pomocy w przyszłości). Nie pojmuję, co ludziom szkodzi powiedzieć prawdę (i to o taką pierdołę...)? Tak bardzo przywykliśmy kolorować rzeczywistość, a potem zarzucamy fiskusowi "niszczenie przedsiębiorców"...

Jak już się zmusiłeś do szukania informacji, przynajmniej szczerze zapytaj! Straaasznie zaboli, ale nie szczere pytanie, tylko odpowiedź kiedy krótkie nogi kłamstwa daleko nas nie poniosą.



lipca 12, 2011

Drożejące waluty

W ostatnich dniach media ekscytują się drożejącymi walutami, w szczególności frankiem szwajcarskim. O euro nieco ciszej, nie oznacza to jednak, że złotówka nie osłabia się także względem wspólnej waluty. Faktem jest euro także zdrożało - średni kurs w momencie pisania tego wpisu oscyluje wokół 4,05 zł za 1 euro (wg Walutomatu).

Co to oznacza dla mnie i siostry? Nic szczególnego. Wahania waluty to rzecz jak najbardziej spodziewana.

Nikt nie zna odpowiedzi, jak będzie się kształtował kurs euro w przeciągu najbliższych miesięcy, co dopiero w przeciągu lat. Nie ma sensu ulegania panice, zejdźmy na ziemię. Ale jeśli ktoś chce by media robiły mu wodę z mózgu - droga wolna... Czas na przemyślenie strategii na drożejącego franka/euro czy inną walutę był przed wzięciem kredytu. Teraz tylko należy być konsekwentnym (także konsekwentnie naprawiać brak strategii). Zaklęłabym na euro w okolicy 7 pln i oprocentowanie rzędu 8-10%%, do tego czasu nie zamierzam rwać sobie włosów z głowy. Spłacam kredyt jak zwykle, co jakiś czas nadpłacam i spokojnie cieszę się z faktu, że kapitał do spłaty maleje systematycznie co miesiąc.

lipca 11, 2011

Żyję, żyję....

Ostatnie tygodnie upłynęły na tzw. wariackich papierach. Czerwiec był okresem wzmożonej pracy, licznych konfliktów osobistych, zmiany niektórych planów i początkiem zasłużonego urlopu. Dosyć tylko napisać, że niektóre sprawy nadal odsypiam... ;) Po powrocie czuję się jakbym mieszkała na innej planecie niż doskonale mi znana, nie poznaję sąsiadów, a na ulubionym basenie od miesiąca trzeba walczyć łokciami o miejsce.  

Nie podsumowałam jeszcze ostatniego kwartału, pobieżne wyliczenia wskazują tylko, że niestety będę musiała podzielić się ze sporą częścią swojego dochodu z fiskusem. Czekają mnie też inwestycje - niestety mój sprzęt na którym pracuję przez wiele godzin dziennie coraz częściej odmawia posłuszeństwa, a uszkodzona obudowa i wifi zwiastuje rychłą konieczność twardej decyzji - nowy sprzęt czy naprawianie po raz X starego. Chciałam pochwalić się na koniec kwartału wypełnieniem półrocznego planu oszczędzania i budowy funduszu awaryjnego, lecz przez sprzęt chyba znów będzie zgrzytanie zębów. Ot, codzienność, która najbardziej irytuje przy tak niewielkich zasobach. 

Z pozytywów - śpię spokojniej mając w zanadrzu odłożoną gotówkę. Finanse to nie tylko racjonalność, to także te wszystkie głosy w naszej głowie sterujące naszymi czynami. Cieszę się jednak jak dziecko, że przynajmniej tyle udało mi się uzyskać - efekt moich starań jest jasny, czytelny i widoczny.  Wypełniłam z nawiązką półroczny plan, mogę skakać pod sufit ;)

Porządkując pod koniec urlopu stos publikacji (zwany u mnie półką z książkami), natknęłam się na posiadane wydanie z serii "grzeczne dziewczynki....". Część Pań, Panów zapewne też, zna publikacje autorstwa Lois P. Frankel, piszącej dosyć sporo zarówno o w/w tych wszystkich sterujących nami głosach w naszej głowie, społecznych uwarunkowaniach, stereotypach na temat kobiety i ich roli w świecie... Grzeczne dziewczynki się nie bogacą nie jest publikacją, która najbardziej przypadła mi do gustu, ale mimo wszystko polecam lekturę z tej serii. Wróciłam po porządkach właśnie do tej lektury - dobrze jest przypomnieć sobie, że nie tylko my czasem popełniamy błędy i nikt nie jest idealny... Spoglądając wstecz na ostatnie tygodnie/miesiące  widzę sporo popełnionych własnych błędów, na temat których w ogóle nie mam ochoty tu się rozwodzić i tylko czekam na komentarze o kolejnym wpisie nic nie wnoszącym do faktów ;) Brakuje mi motywacji, brakuje inwencji i stoję na dziwnym rozdrożu. Niby rozsądek wie, co należy dalej, tylko reszta mnie za tym nie nadąża.  Szara codzienność dopadła i mnie - czas jednak zebrać się i wziąć za działanie....

maja 26, 2011

Oryginał/kopia czyli problem maluczkich wobec wielkich, czy wielkich będących maluczkimi?

Minęło pół roku od ogłoszenia wielu zmian w podatku VAT. Zmiany były tak obszerne i znaczące, że wielu przedsiębiorców do dzisiaj za tym nie nadąża i trudno się dziwić. Zmieniła się nie tylko sama ustawa, ale również rozporządzenia wykonawcze do niej.

Jednym z największych problemów, na które ostatnio się napotykam, to skutki braku wiedzy o tych dodatkowych zmianach. Typowym przykładem jest kwestia wystawiania faktur i sztandarowy problem oryginału i kopii.

Nawet dzisiaj spotykam firmy, w których nie wiedzą, że oryginał/kopia od stycznia już nie obowiązuje na fakturach, a od połowy marca na rachunkach. Spotykam także cwaniaczków, i to nie tylko małe firmy - ale głównie właśnie duże, w których znajomość przepisów nie powinna stanowić problemu, wykorzystujących ludzi stosujących się do literalnego brzmienia przepisu, odmawiających zapłaty za fakturę "bo nie ma oryginał na fakturze". Albo czepiających się czegokolwiek innego, byleby podważyć fakturę - np. faktury VAT bez podanych cen netto produktu/usługi (mogą być takie, jeśli sprzedawca wystawia fakturę VAT od umówionych cen brutto). Znajomość rozporządzenia w sprawie wystawiania faktur jest nikła, co tu dużo mówić, a powinna być pierwszym dokumentem z jakim się zapoznajemy zakładając firmę i będąc vatowcem, albo kupując od vatowców. Swojemu kontrahentowi już za marzec wystawiłam rachunek bez słowa oryginał i nie było problemu (w marcu zniesiono obowiązek oznaczeń na rachunkach). Ale kupując różne produkty i usługi, nadal w 99% dostaję fakturę lub rachunek ze słowem oryginał lub zakreślonym słowem na druku.

Na fakturach i rachunkach można dodawać inne informacje niż te wymagane przepisami prawa (więc oryginał lub kopia mogą pozostać - tylko przestały być wymogiem). Nie czepiając się już tych oznaczeń, większość  firm nie ma ochoty wydawać fortuny na zmianę swoich programów sprzedażowych albo doszkalanie pracowników z zakresu obowiązującej ich wiedzy... Zmieniło się wiele innych szczególików w rozporządzeniu, po czym w marcu wydano jego kolejną edycję znów wprowadzającą zmiany. I niestety,  trzeba śledzić te zmiany, bo mogą nas prosto zrobić w bambuko, z naszej własnej winy.

Nie liczmy w tym względzie na różne programy do wystawiania faktur - zdrowy rozsądek i odrobina wiedzy może nas uratować od niejednej kosztownej wpadki.

maja 20, 2011

Mało, mało, mało...

Dziura budżetowa rośnie, no i Zakładowi Utylizacji Składek ciągle mało, to mamy w efekcie zapowiedzi takie jak ta....
W Polsce jedynym pewnikiem jest chyba to, że należy liczyć na siebie i z każdym parapodatkiem należy się pożegnać na zawsze, ponieważ prawdopodobieństwo że powróci do ciebie jest bardzo znikome. W świetle nie tylko ostatnich pomysłów polskich polityków, dziwi mnie optymizm ludzi oszczędzających w formie IKE - tylko czekać, kiedy będą próbowali zrabować i te środki....

maja 16, 2011

Spółka cywilna? Nie, dziękuję.

Ostatnio klient zapytał mnie o obowiązki związane z likwidacją spółki, w której działa.
Jeszcze niedawno - przed wyjazdem na urlop kwietniowo-majowy - omawiane były plany znacznego rozszerzenia firmy o nowy rodzaj działalności. Plany najwyraźniej uległy gruntownej zmianie... nie pytałam o powody, wynikły one z jednego zdania które wplótł w naszą rozmowę. Spółka cywilna to jednak nie to... i firma dalej będzie prowadzona w formie jednosobowej. Z wszystkimi dotychczasowymi planami, itd.

Z naciskiem na spółka cywilna.

kwietnia 18, 2011

Podsumowanie I kwartału 2011

Jak obiecałam, tak też czynię.

Pierwszy kwartał przyniósł znaczny wzrost zarobków w ramach działalności gospodarczej i likwidację źródła etatowego. Jednocześnie ostatnio mocno inwestuję czasowo w nieco odmienny profil niż dotychczasowy mojej działalności i mam nadzieję, że przyniesie mi to pewien przypływ gotówki jeśli nie w maju, to przed urlopem planowanym na koniec czerwca. 

kwietnia 15, 2011

Książko... wróć!

Woła rozpaczliwie osoba, która ma do czynienia z tą częścią Polaków, którzy w ostatnim roku nie mieli w ręku książki, ich ukochanym pismem są wydawnictwa typu Fakt, a jeśli cokolwiek innego wezmą do ręki - nie służy absolutnie rozwojowi ich intelektu czy jego wykorzystaniu.

Umiejętność czytania ze zrozumieniem to cecha tak szybko zanikająca wśród Polaków... pewnie niedługo stanie najcenniejszą, najbardziej poszukiwaną cechą której próżno doszukiwać się wśród przedstawicieli naszej nacji. Na co dzień mam doczynienia z coraz większą ilością osób, którzy nie rozumieją słowa czytanego, podanego nawet w bardzo prosty sposób, gorzej - nie rozumieją słowa słyszanego,  nie chcą przyjąć czegoś innego niż to co im się wydaje lub wydaje że wydaje... Słysząc "nie" dadzą sobie obciąć głowę, że uszłyszeli "tak". Takich osób jest coraz więcej, i niestety - lawinowo rośnie liczba z którą mam do czynienia w pracy zawodowej. Może winne jest też medium, z którego głównie przy tym korzystam (internet i komputery), ale jak dla mnie to wspaniałe narzędzie do poszerzania horyzontów - nie zidiocenia. Ale nawet to można uznać przecież za wspaniałą wymówkę, zwalniającą od myślenia (jak "myślą" niektórzy)...

Sama nie jestem wolna od tej wady, ale jeśli mam problem ze zrozumieniem co mam podpisać/wykonać/zinterpretować - to się pytam. Moja praca polega na wdrożeniu w życie i zastosowaniu przepisów stworzonych w idiotycznej biegunce legislacyjnej, w których od przerwy na oddech zależy ich interpretacja.

Nazwijcie mnie wrednym babsztylem, jak chcecie, ale czarno widzę przyszłość w naszym kraju jeśli ludzie będą dalej tak oddawać bole bitwy bez walki... i któregoś dnia jakaś super gwiazda spowoduje przelanie kielicha o przysłowiową kroplę... 

kwietnia 05, 2011

mBank zmienia stawki. znów

Jak zwykle mBank informuje klientów z ooogromnym ;) wyprzedzeniem od daty wprowadzenia, zmiany stawek referencyjnych.

Co to takiego? Składnik mojego kredytu hipotecznego. Stawka EURIBOR3M dla EUR plus marża plus ubezpieczenia mieszkania są składnikiem naszej comiesięcznej należności do banku. Oficjalną ratą jest tylko oczywiście rata ściągana w euro, ale cóż ubezpieczenie to także koszt kredytu/mieszkania

Stawka więc skoczyła z 1,05% do 1,23%. Jest to tylko kilka euro więcej począwszy od raty płatnej pod koniec maja, nie odczuję jej boleśnie (kredytów hipotecznych nie bierze się na maks zdolności!). Nie jest to także coś niespodziewanego - zmiana oprocentowania. Stawki w strefie euro były rekordowo niskie  i wiecznie takie nie będą. Dla mnie to tylko kolejny dowód na to, że warto nadpłacać kredyt hipoteczny by  pozbyć się go jak najszybciej.

kwietnia 01, 2011

marca 25, 2011

Przerośnięty sektor finansowy?

Od jakiegoś czasu przeglądam ogłoszenia o pracę w różnych internetowych portalach. Na pewno nie jest to najskuteczniejsza metoda poszukiwania pracy, chociaż dosyć powszechna. Lektura tych ogłoszeń może przynieść niekiedy zadziwiające spostrzeżenia... jakoby polska gospodarka składała się wyłącznie z sektora finansowego i reszty. A to chyba nieprawda? A jednak... za każdym razem zdumiewa mnie ilość ogłoszeń na różnej maści doradcę finansowego, sprzedawcę kredytów, agenta. Może więc albo ten sektor rzeczywiście cierpi na brak rąk do pracy/ogromną rotację pracowników albo rzeczywiście w porównaniu do innych... trochę jest przerośnięty.

marca 02, 2011

Umowa współpracy między firmami

Przepisy nie wymagają, by firmy nabywające od siebie wzajemnie towary i usługi, miały udokumentowaną pisemną umowę współpracy. Na szczęście - inaczej papierologia zalałaby nasz kraj, a Poczta Polska wreszcie byłaby rentowna od nadmiaru przesyłek za potwierdzeniem odbioru.

Umowa współpracy bywa przydatna, a czasem nawet niezbędna. Niejednokrotnie w przypadku tzw. "samozatrudnienia" jest substytutem umowy o pracę, zabezpieczając w ten sposób relacje między zleceniodawcą a wykonawcą.

lutego 17, 2011

Inflacja czy deflacja stylu życia?

Przy okazji ogłoszenia przez Główny Urząd Statystyczny oficjalnych wyników inflacji (tj. liczonych wg aktualnej metodologii, jakakolwiek by nie była), blogerzy odświeżyli temat powszechnie określany mianem "inflacji stylu życia".

Chociaż doskonale wiem, że często pokusa wydawania rośnie wraz z zarobkami, to doświadczam na własnym przykładzie iż niekiedy zamiast inflacji stulu życia, potykamy się o coś przypominające odwrotne zjawisko - wydajemy więcej bo musimy, nie dlatego że zarabiamy więcej (jeśli w ogóle więcej zarabiamy).

Wszystkie opłaty stałe rosną, żywność drożeje w oczach, paliwo przekroczyło magiczne 5 z przodu cennika, a w firmie ogłosili zamrożenie pensji w związku z kryzysem (pracodawca zjadliwie burczy pod nosem "tylu chętnych na twoje miejsce") - nie brzmi to znajomo dla wielu z nas?

lutego 14, 2011

Zawrzało, oj zawrzało...

... w blogosferze. Otóż dzisiaj Dziennik Gazeta Prawna donosi o planowanych zmianach w przepisach dot. wysokości podatku od dochodów kapitałowych. Na swoje szczęście/nieszczęście nie wpłynie to mocno na moje finanse. Lokaty jednodniowe dla mnie to przede wszystkim wygoda dostępu do pieniędzy i odseparowanie ich od głównych bieżących środków, czyli ideał dla drobnego funduszu awaryjnego. Dla mnie dochód z lokat nie ma znaczenia, ale dla wielu - nawet tych kilka złotych podatku to zdzierstwo (rządowe). Cóż, w życiu w naszym pięknym kraju na pewno podatki są pewne...

Jestem ciekawa kontry ze strony sektora finansów. Znów będą opakowywać lokaty w ubezpieczenia czy może znajdą inną lukę w naszym dziurawym prawie?

lutego 07, 2011

Kredyt hipoteczny a rozwód


"Świadoma praw i obowiązków wynikających z zaciągnięcia kredytu hipotecznego, uroczyście oświadczam, że akceptuję wynikające z niego ograniczenia i i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby kredyt był spłacany i rozliczany zgodnie z wolą banku a nie interesem własnym." 
"Ślubuję Ci miłość i wierność i że Cię spłacać będę aż do śmierci."

Tą nieco przewrotną parafrazą przysięgi małżeńskiej chciałam nawiązać do artykułu, który dzisiaj pojawił się w Rzeczpospolitej, czyli popularnej rzepie. Mówi on dosyć zwięźle o problemach które powstają, kiedy rozstająca się para małżeńska nie ma w praktyce majątku a tylko zadłużenie przekraczające wartość nieruchomości, na którą zaciągnęła dług. Aż staje przed oczyma fragment pewnego programu telewizyjnego, w którym wypowiadała się pewna prawnik, zajmująca się rozwodami - iż wielu jej klientów decydując się na rozstanie dopiero wówczas pojmuje, że nie mają do podziału żadnego majątku - lecz długi...


lutego 02, 2011

Pierwsza umowa z DG

Nie spodziewałam się, tym bardziej po całkowicie koszmarnym styczniu, szybkiego przyspieszenia w realizacji finansowych celów na 2011. Ale czasem wyciągnięcie ręki z drugiej strony i zwykła ludzka życzliwość pomaga. Bez większych szczegółów piszę, że  w tym tygodniu (lub w poniedziałek) z DG spodziewam się podpisania pierwszej umowy, wprawdzie sezonowej, ale gwarantującej parę tysięcy przychodu za całość. Po podpisaniu i załatwieniu wszelkich formalności napiszę na co zwracałam uwagę.

stycznia 29, 2011

Kłopoty z interpretacją

Na złożony wniosek o interpretację indywidualną, siostra otrzymała odpowiedź negatywną - chociaż w zasadzie to dla niej kredyt hipoteczny służy tylko uzyskaniu dochodów i zabezpieczeniu majątku na nieruchomości.

stycznia 18, 2011

O pozorności zapisów w Kodeksie Pracy - zakaz dyskryminacji

O niezbyt rozsądnym prawie stworzonym przez naszych rządzących naprawdę trudno powiedzieć aż nadto złego. Zakres pomysłów polityków marzących o kolejnej kadencji i stołku powinien być weryfikowany przez tych, których dotyczą - a nikt nie protestował przy coraz liczniejszych zapisach wołających o pomstę do nieba. Przeczytałam dzisiaj w pracy ten oto artykuł na interii i naprawdę, żal mi się zrobiło autora (autorki?) tego propagandowego tekstu. Gorzej, ilu ludzi łapie się na ten lep? Słucha tej propagandy?

stycznia 14, 2011

Realizacja celów na 2010

Koniec 2010 przyniósł mi połowiczny sukces. Patrzmy na to tak - szklanka jest do połowy pełna, nie do połowy pusta :)

Na przełomie roku zaliczyłam totalną masakrę portfela awaryjnego, bynajmniej nie z powodu szaleństwa Świąt i Sylwestra. Miałam trochę przebojów z wydatkami na zdrowie  zaraz po BN i w styczniu. Jak bywa w naszym kraju, nie wszystko finansuje NFZ. Ale mogę ze spokojnym sumieniem stwierdzić, że zaraz po BN FA wynosił ponad założony tysiąc. Nie kwalifikuję więc tego jako porażki, wręcz przeciwnie. FA stworzony w założonej wysokości przed czasem, a że od razu przeszedł test - tym większą na przyszłość mam motywację by zwiększyć gotówkę do dyspozycji w każdym momencie.

Drugi cel, napłacanie kredytu hipotecznego w każdym miesiącu, nie powiodło się.  Niemal na mecie - w grudniu - za sprawą w/w zdarzeń kwota którą mogłam nadpłacić pokryłabym jedynie odsetki i w kilku euro kapitał. Uznałam więc, że nie ma to sensu. Ta kwota naturalnie została na koncie walutowym i zasili nadpłatę styczniową. Złotówka w ostatnich tygodniach znacząco się umocniła, co cieszy mój portfel, siostry pewnie mniej...

Cele zawodowe związane z firmą: w listopadzie i październiku z DG szło nieźle, byłam sporo na plusie i zwiększałam przychody. W grudniu nastąpił odwrót, przychody spadły z braku czasu na zajmowanie się firmą. Sprawdza się tutaj najoczywistsza zasada pod słońcem - DG to nie etat, gdzie się stoi czy się leży dwa tysiące się należy. Do większej aktywności w firmie zamierzam wrócić dopiero pod koniec stycznia/na początku lutego. Po zakończeniu pierwszego kwartału oczywiście będzie kolejne podsumowanie.

Drugi cel zawodowy nie został osiągnięty - jak można było stwierdzić po poprzednim poście. Ostatnie tygodnie były koszmarem. W księgowości i podatkach jest zazwyczaj w tym okresie dużo pracy, ale dwoi się ona jak jest wielu rozdrobnionych klientów i kilku usiłuje zostać klientem od nowego roku. Nie wiem, czy  uda mi się zrealizować szybko plan zmiany pracy, nie szukałam bardzo intensywnie więc czas pokaże na ile "jakość" można przełożyć nad "ilość".


stycznia 11, 2011

Precz z polityczną poprawnością!


W mojej pracy jest tak: myślisz o wszystkich zmianach i musisz wiedzieć o nich na 100% na długo przed tym zanim media zaczną trąbić różne dziwne rzeczy o tych zmianach.
Dzisiaj jeden z moich klientów zaskoczył mnie pytaniem, czy rzeczywiście rząd zamierza  zniesienie składki zdrowotnej (w znaczeniu iż Fedak zapowiedziała likwidację składki, co zostało w sposób mało zrozumiały zdementowane zaraz potem)...? Zdębiałam na sekundę, bo od wczorajszego ranka nie przeglądałam newsów internetowych ani nagłówek gazet, więc nie wiedziałam o jaki kolejny dowód niekompetencji Pani Minister biega.

Swoją drogą, gdyby już tak bardzo chcieli uprościć system (w co nie wierzę) i przekazywać z budżetu składkę zdrowotną bezpośrednio do NFZ (po drodze i tak musiałyby wtrącić się trzy instytucje włączając ZUS – przynajmniej w zakresie sprawnego przesyłania informacji, co w tej instytucji graniczy z cudem), tylko po to by ograniczyć koszty transakcyjne przekazywania składek – wystarczy renegocjować umowę z bankiem dot. prowizji za przelewy. Morderczo skuteczne i proste i nie wymaga wydawania grubych milionów na zmianę systemów. Ale cóż, to tylko moje skromne zdanie.

Tak to bywa, że nie nadąża się za pomysłami polityków... kiedy inne ich pomysły trzeba zrealizować. Koniec roku to dla każdych zawodów powiązanych z handlem, przedsiebiorstwami i ich obsługą podatkową to okres bardzo wzmożonej pracy. Czułabym się słomianą wdową, gdyby nie fakt, że to ja jestem ofiarą systemu i nawet maile 'firmowe' ostatnio pisałam w prywatnym czasie, siedząc z kawą przy laptopie w domu – ponieważ standardowy czas pracy był tak przepełniony, iż nawet nie było czasu w trakcie na 3 minutową przerwę na zaparzenie kofeinowego dopalacza. I szczerze współczuję pracownikom Krajowej Informacji Podatkowej, którzy pracują pod numerem wew. 3 (VAT).

Uprzedzając już masakrę końcowokwietniową* wzięłam ponad dwa tygodnie urlopu – zaczynam przed Wielkanocą, wracam tydzień po długim weekendzie majowym. Moja szefowa roześmiała się widząc daty – ale wolę ubiec fakty niż być nimi zaskoczona. O ile oczywiście nadal w tej samej firmie będę pracowała w kwietniu... co się niedługo okaże.

Przez pomysły naszych polityków ogromne grono ludzi ma pracę, w tym ja... ale bądźmy szczerzy i nie wbijajmy się w polityczną poprawność. Wolałabym żyć w kraju, w którym nie ma zmian w podstawowych podatkach na 9 dni przed obowiązywaniem! 9 dni, które zawierają w sobie ogólnokrajowy marazm najhuczniejszego lenistwa świątecznego w kraju i tylko 6,5 dnia roboczego gdzieś pomiędzy. Zmian  mających zastosowanie do setek tysięcy drobnych przedsiębiorców nie mających zaplecza doradczo-prawnego. Nawet jeśli pracy byłoby mniej..!

Mam serdecznie dosyć niekompetentnych osób, którzy nawet nie udają inteligentnych inaczej. Ekipie rządzącej życzę wysokiej aktywności wyborczej dotkniętych tym chaosem wyborców... a zaglądającym czytelnikom Wszystkiego Dobrego i pokładów cierpliwości w Nowym Roku.


* składanie zeznań rocznych za pięć dwunasta