grudnia 22, 2010

Przedświąteczna refleksja

Dwanaście tradycyjnych potraw, choinka, prezenty chociażby symboliczne, sprzątanie, odświętny ubiór, za chwilę imprezowy sylwestrowy szał... Okres przedświąteczny dla jednych to raj, dla innych koszmar który odbija się jeszcze przez wiele miesięcy. Nie jest to specjalnie spokojny czas – dla osób, które zdecydują się na dotarcie do rodziny czy wyjazd.

Jutro czeka mnie podróż na drugi koniec Polski, niestety niezbyt idealną formą komunikacji jaką są polskie pociągi. Kilka przemyśleń dotyczących form komunikacji nasuwa mi pytanie: ile tracimy przez beznadziejne, dziurawe drogi, korki, brak rzeczywistej alternatywy i ogólne olewactwo? Nie mam tutaj wcale na myśli zgrzytu zębów kierowców stojących we wrocławskich korkach, ale własny przypadek który spotkał mnie całkiem niedawno.



Przypadek nie jest budujący, opiera się o jawne zatajenie nieprzyjemnych danych dla sprzedawcy ;) Kupiłam pewną usługę, niestety firmy która świadomie zataiła miejsce wykonywania zabiegów (tak uważam). Parę innych wpadek tej firmy potem się przydarzyło, ale to akurat drobiazgi nieformalne i zupełnie nieistotne dla dalszej współpracy, budzą one tylko zastanowienie czy właściciel jest tak pazerny, iż nie potrafi przeszkolić pracownika czy może płaci tak mało, iż pracownikowi się nie chce uczyć? Jedyne, co mi przeszkadza to miejsce – bo specjalnie kupiłam coś, co miało się odbyć w pobliżu. A to jest usługa, którą kupuje się w pobliżu miejsca zamieszkania. Tym bardziej nie kupuje się na drugim końcu miasta sparaliżowanego śniegami, i to końcu osiedlowym gdzie dojechać własnym transportem jest naprawdę ciężko. Lokalizacja jest tutaj głównym kryterium pierwszego odsiewu ofert, ponieważ w Polsce w mieście o setkach tysięcy mieszkańców przejazd 10 kilometrów stanowi nie lada wyzwanie... I z pewnością znając lokalizację przed zamówieniem, nie wydawałabym w tej firmie ani grosza.

Nieistotna zdawałoby się rzecz, a staje się tu głównym czynnikiem na którym zmuszona byłam polegać (a i tak przejechałam się). Co mają powiedzieć osoby, które szukają kontraktów, klientów, muszą przewozić, docierać na miejsce terminowo? Ile szans i bezcennego czasu jest zabierane tylko dlatego, iż nie potrafimy  jako naród zbudować chociażby jednego sprawnego systemu komunikacji? Ile szans w ogóle nie powstaje, ilu klientów nigdy nie zobaczymy? Szkód nie muszę wyliczać, ale nad brakiem szans i możliwości zazwyczaj przechodzimy obojętnie. Bo najtrudniej zmierzyć, a nie uświadamiamy sobie jak bolesne to może być, a nawet prowadzić do upadku. Ci, którzy muszą posunąć się do oszustwa lokalizacji by zdobyć klientów, chyba jednak już wiedzą, czym przypłacają brak sprawnej komunikacji.

Życzę wszystkim spokojnych Świąt, oby były prawdziwie odświętnymi dniami w naszym kalendarzu.



2 komentarze:

  1. Jak naród myślę, że potrafilibyśmy wybudować niejeden sprawny system komunikacji, w końcu znaczną część budowanych na zachodzie autostrad i dróg budują Polacy. Problem jest gdzieś tam na górze - złe przepisy wprowadzane przez dziadowską władzę wykonawczą uchwalane przez skorumpowaną władzę ustawodawczą, a to wszystko "kontrolowane" przez władzę sądowniczą. No ale w końcu jest demokracja i podobno sami "wybraliśmy".

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że jako naród potrafimy całkiem skutecznie dostosowywać się do innych zasad życia. Jeżeli beznadziejne obowiązują w Polsce, to my tak właśnie działamy. Komunikacja to tylko jeden z przykładów.

    W końcu nasi rządzący nie wzięli się z Księżyca; i niestety mam wrażenie że reprezentują sporą grupę społeczeństwa, która myśli i działa wg schematu: jak wszyscy kradną, to ja też - jak wszyscy porządni to my też (przynajmniej z wierzchu).

    A propos komunikacji - odśnieżanie kuzynowskiego samochodu i przedzieranie się przez pół metra śniegu na osiedlowych drogach nastawiło mnie w święta dosyć bojowo :D Na szczęście sąsiad wykazał się ludzką solidarnością - on pomógł nam, my jemu...

    OdpowiedzUsuń