Bajka na dzień dobry

Prowadzę własną firmę. Jeszcze do niedawna pracowałam tylko na etacie, potem przyszła decyzja o założeniu jednoosobowej działalności gospodarczej. Jestem także współwłaścicielką mieszkania (ja, siostra i bank – tj. hipoteka), trochę zmagań z bankiem i procedurami na blogu można prześledzić. Te dwa tematy tutaj dominują.

Blog nie powstał, by motywować mnie do wyjścia z długów. W przeciwieństwie do większości kobiet, znajduję się w całkiem niezłej sytuacji finansowej – zarabiam własnymi siłami i nikt mnie nie utrzymuje, żyję na własny rachunek na plusie, zamieszkuję we Wrocławiu w mieszkaniu stanowiącym wspólną własność z siostrą (która nie mieszka w Polsce, tylko w Niemczech od wielu lat). Jedynym cieniem jest tutaj hipoteka.

Przyznam, że nie cierpię różowego. Nie cierpię schematycznego podejścia do drugiego człowieka.  Traktowania mnie jak blondynki. Złośliwości ludzkiej. Nie szanowania drugiego człowieka i jego czasu. Głupoty ludzkiej i nieznajomości podstawowej matematyki.

Nie kryję, że zamierzam tutaj kłaść nacisk głównie na sprawy finansowe, realizację długoterminowych celów, w tym także zawodowych. O słabostkach i sukcesach, o tym co lubię, co mnie motywuje i o tym także, co mi przeszkadza i jest solą w oku.

Bardzo brakuje mi w Internecie kobiecego spojrzenia na sferę finansów (wybacz, Parsimono, to nie do końca o tobie – nie zamierzam podkradać twojego kawałka tortu, ja naprawdę wolę pizzę ;p), zwłaszcza tej dotyczącej edukacji finansowej jaką każda kobieta otrzymuje i z którą niejednokrotnie się szarpie, zmaga bądź bezwiednie podąża za jej największymi mitami. O sprawach zawodowych powstało zapewne multum mniej lub bardziej wiarygodnych stron, ja zamierzam pisać tylko i wyłącznie o własnych doświadczeniach.

Wbrew już całkiem ciekawym materiałom polskiej blogosfery, brakuje mi w niej kobiecego podejścia odpowiadającego moim własnym doświadczeniom. Parsimona oraz kilka innych autorek blogów, do których linki znajdziecie w moim katalogu, nie zaspokoiły tej potrzeby.

Jest wielu autorów piszących znakomite teksty (również polecam ich strony), większość to mężczyźni i nie umniejszając ich dorobku – piszą z nieco innego punktu widzenia niż mój własny.

Kontakt:
wkreciejnorze (małpka) gmail.com


6 komentarzy:

  1. "Jednym z podstawowych błędów, jakie popełniają Panie, jest zostawienie oszczędności i zabezpieczenia własnego (nie rodziny czy bliskich!) na końcu długiej listy do zrobienia."
    Brakuje mi tutaj źródła. Czy jesteś pewna, że kobiety faktycznie nie mają oszczędności na czarną godzinę ? Czy brak FA to bardziej problem kobiet niż mężczyzn ?

    "I jak myślicie teraz, dlaczego na pierwszym miejscu w celach finansowych jest fundusz awaryjny? ;-)" Bo jesteś młoda, a Twoje dochody nie są zbyt wysokie ?
    Podejrzewam, że na razie nie zdążyłaś po prostu zebrać większego kapitału, bo większość oszczędności poszła na urządzenie mieszkania.

    "W związku również z faktem, że w ramach kredytu hipotecznego mam kartę kredytową, dodatkowy cel na 2010 i 2011 to spłacanie na czas karty i nie płacenia ani grosza odsetek (i tak bank zarobi na prowizjach od transakcji). Aby sobie samej i innym udowodnić, że jednak można korzystać z KK rozsądnie. "
    IMHO ten cel wygląda niepokojąco. Bo sugeruje, że masz czy miałaś problem ze spłatą karty. A to przecież drogi i nieefektywny kredyt. Kredytówka służy do bieżących zakupów, działa jak poduszka finansowa pozwalając przyspieszyć moment nabycia pożądanego produktu, ale dla osób pod kreską lepszy jest np. debet na koncie.
    Jeśli masz taki mały FA i planujesz niepewną działalność gospodarczą, to może taki kredyt przydałby Ci się jako rezerwa ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ambitne cele na 2011r.

    A nie da sie ustawic czegos takiego jak polecenie zaplaty, by karta splacala sie sama w calosci?

    OdpowiedzUsuń
  3. Richmond,
    Można ustawić automatyczną spłatę całości zadłużenia w terminie kiedy przypada spłata. Coś innego na pewno jeszcze mbank wprowadzi albo już wprowadził, ale się za tym nie rozglądałam specjalnie.
    Taka spłata na datę rodzi dla mnie jednak jedną poważną niedogodność, problem z budżetem. Rozmijam się z pieniędzmi wydanymi i zarejestrowanymi w wydatkach a tym, ile mam dalej na koncie. Na razie wolę bezpośrednio spłacać od razu po zapłacie kartą, pieniądze wydane, i tyle.
    Teraz tak mi jest łatwiej, zwłaszcza że mam dużo różnych transakcji terminowych i szczegółów do pilnowania, które ustawiam raz na dłuższy czas a potem tylko zerkam czy wszystko idzie zgodnie z planem. Może kiedyś przejdę na inny system.

    OdpowiedzUsuń
  4. Magdalaena,
    odpowiedziałam na twój komentarz tutaj: http://wkreciejnorze.blogspot.com/2010/10/do-znudzenia-o-funduszu-awaryjnym.html#comments

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam wszystkie karty ustawione na automatyczna splate ostatniego dnia. Wlasnie wyslalam wniosek do ostatniej, ktora splacalam recznie. Wszystkie splacaja sie w nastepnym miesiacu, ale mam to ladnie pogodzone z budzetem. Zreszta, teraz jest mi latwiej regulowac budzet, bo jak cos nie dopina sie, to planuje wieksza dywidende ze swojej spolki i juz.

    OdpowiedzUsuń