Niektóre osobniki płci przeciwnej nabierają dziwnego poglądu, że rozmowy telefoniczne to bardzo lubiana przez Panie rozrywka. Nie przeczę, rozmowa ze znajomymi jest przyjemna, ale unikam telefonu. Choroba zawodowa, czy jak to zwą - mam dosyć telefonów w pracy i ostatnio telefonów w ogóle.
Telefon to dla mnie żadna rozrywka, a w ostatnim półroczu był bardzo uciążliwym obowiązkiem, który za mocno zaważył na moim budżecie. Jak niegdyś wystarczało mi z powodzeniem 50 zł na 2-3 miesiące (pre-paid) plus skype, teraz mogłabym o tym pomarzyć - od grudnia nie było miesiąca, w którym chociaż raz nie doładowałabym telefonu (najczęściej kilkakrotnie). Szukanie mieszkania, kredyt, załatwianie spraw formalnych, telefony po urzędach, spółdzielni, banku, remontowe, sklepy, itd. - przez ostatnie pół roku czas spędzony przy słuchawce prawie dogonił czas poświęcony rozmowom służbowym. Koszty telefonu snu z powiek nie spędzają, ale nie są przyjemnie. Zakupiłam więc ostatnio starter mBank mobile. Mam jeszcze poprzedni aparat, a nowego numeru będę używała głównie do załatwiania spraw i wszelkich długich rozmów.
Decyzja była szybka, niepoparta szerokim rozeznaniem na rynku ofert. Ważne dla mnie były trzy sprawy - trochę darmowego internetu w cenie, płaska stawka i dodatkowe minuty - do wszystkich. Co ma właśnie mBank:
Cena za minutę gwarantowana jest do 5 stycznia 2010. Nawet jeżeli podskoczy do zwykłej stawki, i tak będzie taniej niż w dotychczasowym simplusie, darmowy net – zmniejszony do 20MB, i nadal będą darmowe minuty.
Jak widać nie jestem specjalnie wymagającym klientem, a chciałam trochę obniżyć rachunki nie tracąc jednocześnie numeru - tego samego od lat. W ofertach na kartę generalnie największą głupotą dla mnie są tzw. pakiety minut do sieci, maxi pakiety, etc. To jest potrzebne rodzinie/znajomym w jednej sieci, ale nie osobie, która telefonu używa nie do plotek (pewnie ich marketingowcy to panowie ;p ) ale do konkretnych spraw i chcę mieć pewność, że półgodzinna rozmowa nie pochłonie całej wartości konta. Niestety Simplus takiej oferty nie ma, wszystkie pakiety obejmują sieć Plus, a płaska stawka to 29 groszy.
Z pewnością osoba, która rozmawia bardzo dużo przez telefon, bardzo dokładnie sprawdzi rynek, wliczając w to oferty abonamentowe. Z operatorami nie mam najlepszych doświadczeń, bliscy też, więc nie chcę wiązać się jakąś umową, na której warunki - jako zwykły szarak - mam znikomy wpływ.
Telefon to dla mnie żadna rozrywka, a w ostatnim półroczu był bardzo uciążliwym obowiązkiem, który za mocno zaważył na moim budżecie. Jak niegdyś wystarczało mi z powodzeniem 50 zł na 2-3 miesiące (pre-paid) plus skype, teraz mogłabym o tym pomarzyć - od grudnia nie było miesiąca, w którym chociaż raz nie doładowałabym telefonu (najczęściej kilkakrotnie). Szukanie mieszkania, kredyt, załatwianie spraw formalnych, telefony po urzędach, spółdzielni, banku, remontowe, sklepy, itd. - przez ostatnie pół roku czas spędzony przy słuchawce prawie dogonił czas poświęcony rozmowom służbowym. Koszty telefonu snu z powiek nie spędzają, ale nie są przyjemnie. Zakupiłam więc ostatnio starter mBank mobile. Mam jeszcze poprzedni aparat, a nowego numeru będę używała głównie do załatwiania spraw i wszelkich długich rozmów.
Decyzja była szybka, niepoparta szerokim rozeznaniem na rynku ofert. Ważne dla mnie były trzy sprawy - trochę darmowego internetu w cenie, płaska stawka i dodatkowe minuty - do wszystkich. Co ma właśnie mBank:
- 50 mb darmowego internetu (którego używam do aplikacji google maps; w mojej nokii nie mam wykupionych ani wgranych map do nawigacji których mogłabym użyć offline), w Simplusie za to płacę.
- Płaska stawka - nie przejmuję się do jakiej sieci dzwonię, co dla mnie jest bardzo ważne. Moja rodzina mogłaby służyć za przegląd operatorów. Nie musi być też najniższa - ma być do zaakceptowania!
- Dodatkowe minuty do wszystkich sieci - za samo konto bankowe w mbanku. Bardziej 'uproduktować się', czyli wziąć kredytu gotówkowego czy samochodowego nie zamierzam (dałoby to dodatkowe minuty), ale i tak darmowe minuty które przyznają dadzą co najmniej 3 doładowania rocznie mniej.
Cena za minutę gwarantowana jest do 5 stycznia 2010. Nawet jeżeli podskoczy do zwykłej stawki, i tak będzie taniej niż w dotychczasowym simplusie, darmowy net – zmniejszony do 20MB, i nadal będą darmowe minuty.
Jak widać nie jestem specjalnie wymagającym klientem, a chciałam trochę obniżyć rachunki nie tracąc jednocześnie numeru - tego samego od lat. W ofertach na kartę generalnie największą głupotą dla mnie są tzw. pakiety minut do sieci, maxi pakiety, etc. To jest potrzebne rodzinie/znajomym w jednej sieci, ale nie osobie, która telefonu używa nie do plotek (pewnie ich marketingowcy to panowie ;p ) ale do konkretnych spraw i chcę mieć pewność, że półgodzinna rozmowa nie pochłonie całej wartości konta. Niestety Simplus takiej oferty nie ma, wszystkie pakiety obejmują sieć Plus, a płaska stawka to 29 groszy.
Z pewnością osoba, która rozmawia bardzo dużo przez telefon, bardzo dokładnie sprawdzi rynek, wliczając w to oferty abonamentowe. Z operatorami nie mam najlepszych doświadczeń, bliscy też, więc nie chcę wiązać się jakąś umową, na której warunki - jako zwykły szarak - mam znikomy wpływ.
Ha, widzisz, ja też do telefonów mam podejście "jak do jeża"... Ich funkcjonalność ogranicza się dla mnie do wysyłania/odbierania SMSów i połączeń. Po prostu nie lubię rozmawiać przez telefon, wolę kontakt w cztery oczy albo poprzez komunikator... I wszyscy wokół narzekają, że dodzwonić się do mnie nie sposób - bo albo telefon mam wyciszony (3/4 czasu :P), albo go zapomnę, zostawię w domu i jestem nieosiągalna...
OdpowiedzUsuńNie pasuję do ery mobilności najwidoczniej ;)