września 06, 2011

Klientowstręt

Napiszę to publicznie, są w tym kraju osoby które potrafią wywołać u mnie wspomnianą w tytule chorobę. Albo przynajmniej objawy.
 
Wbrew pozorom, nie są to tylko przedsiębiorcy (gros klientów), ale i zwykli Kowalscy - zeznania roczne, odliczenia Vatu od mat. budowlanych, różne zaszłości do wyjaśnienia, spadki, darowizny, nieruchomości, postępowania podatkowe dot. nieujawnionych źródeł przychodów. I cała gama innych przypadków, których zakres jest do znudzenia podobny.
 
To są ludzie, z którymi mam do czynienia zawodowo w pewnej puli. Nie są to ludzie, których wybieram, ale których dostaję i ogromna większość to prostowanie błędów innych albo szukanie rozwiązania.
 
Nic nie zdumiewa, ale także i nie odstrasza bardziej, niż ludzie będący nieuczciwi wobec innych i oczekujący z tego tytułu gwiazdki z nieba. A już ludzie z typowymi lewymi transakcjami/dokumentami przebijają wszystkich. Trafiłam dzisiaj na prostowanie lewej darowizny w rodzinie, u osoby która słowo uczciwość rozumie dosyć dziwnie pod postacią co mu kto da... Prostowanie po fakcie, bo już nawet prawnik oznajmił, że klient nie ma szans. Ja też nie widzę, aż mocno świerzbiło mnie, by powiedzieć że skoro oszukiwał to teraz niech płaci... Naprawdę, tacy klienci potrafią uprzykrzyć zawód i wywołać wstęt do kontaktu z nowymi klientami. Ale co zrobić, taka branża ;)
 
Sierpień pod tym względem był rekordowy (chyba przez typową plagę zaliczania wydatków urlopowych w koszty... ;) ), co skłoniło mnie wreszcie do przemyślenia wątku do opisania na blogu pod hasłe "czego nie robić i nie liczyć na łut szczęścia ze strony skarbówki". Kto wie, może ten wątek przebije rekordowo popularną z przeglądarki frazę "być albo nie być vatowcem". Tak czy siak, ktoś chętny?
 
Zapowiedziany poprzednio post o ewidencji sprzedaży w kontekście ustawy o VAT pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz