grudnia 01, 2010

Listopad minął

Kończę miesiąc w śniegu, obserwując przez okno jak z dachu sąsiedniego budynku co chwila wiatr zrywa spore zapasy śnieżnego puchu.

Niestety w listopadzie niewiele się działo na blogu, oprócz ruchu ze strony czytelników. Szczególnie poniedziałki wyraźnie odcinają się na wykresie odsłon - najwyraźniej wszyscy lubią odpowiednio zaczynać tydzień pracy :D Przyjemnie wiedzieć, iż pewne osoby stale tutaj zaglądają nawet jeżeli nic nowego się nie pojawia. Pewien ruch zaczyna generować już wyszukiwarka, ale nie jest jeszcze znaczący. Jak zwykle nieśmiertelne frazy z edg i byciem vatowcem były w tym przypadku hitem.

Wpisów ostatnio było brak. Wiszący nad moją głową raport do oddania oraz praca licencjacka do poprawki skutecznie zniechęcają do wszelkiego pisania i poprawek już tworzonych tekstów. Aż dziwne, jak niekiedy takie drobiazgi mogą zważyć humor i chęci do tej samej aktywności w innym temacie.

W portfelu niewiele się zmieniło (FA powyżej 1000zł utrzymany), zawodowo również prócz wzmocnienia własnej motywacji do zmiany zajęcia. Potrzebuję większej zmiany, odcięcia się na jakiś czas od bezpośredniej obsługi klienta. Zbytnio daje mi to w kość. Coraz mniej spraw potrafię zamknąć za drzwiami mentalnego biura, zostawić w pracy i nie myśleć, nie odczuwać skutków po powrocie do domu...

2 komentarze:

  1. Poniedzialek to najlepszy dzien na blogach. Wiadomo co wszyscy robia w pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze rozpocząć tydzień ciężkiej pracy... od porad jak się od niej uwolnić :)

    OdpowiedzUsuń