marca 30, 2012

Stało się ;)

Wyłączyłam bloga z wyszukiwarek w ustawieniach blogera. Zobaczymy, czy zadziała. Bo na razie nadal widzę jeden ze swoich postów na 3-7 miejscu w wynikach wyszukiwania i generujący niezły ruch.

Treść merytoryczną przeniosłam na nowy adres www.wkreciejnorze.pl,  zmieniłam tytuł strony by nie dublować pewnych elementów. O powodach kiedy indziej. Nowa strona jest całkowicie moja i proszę o uaktualnienie adresu w linkach. Ta strona oczywiście nadal będzie funkcjonować, ale stanie się znacznie bardziej prywatna... na nowej trwa dodawanie treści i drobne prace nad całością, na pewno jeszcze się tam zmieni...


marca 26, 2012

1% podatku

Kampanie reklamowe 1%, inaczej nazwać ogółu działań zmierzających do pozyskania jak największej ilości darczyńców, ruszyły. Miasto zaczynają wypełniać zdjęcia chorych dzieci, albo innych osób których dotknęło nieszczęście i wymagają wsparcia. Idea słuszna, lecz mam wrażenie że zwyczajnie gdzieś po drodze wypaczyliśmy cały jej sens.

Nie wiem czy innym to przeszkadza... mnie te kampanie reklamowe zaczęły irytować już w zeszłym roku, jakby to był kolejny produkt do sprzedania i wciśnięcia masom, potrzeba gdzieś się w tle schowała. Zastanawiam się, kto to finansuje i z jakich środków. Wielki banner w centrum miasta nie jest za darmo, a jeśli dana fundacja/stowarzyszenie nie opłaca ich ze środków zebranych z 1%, to przecież pieniądze na to skądś się biorą... pieniądze na działalność statutową zazwyczaj są wydane po to by osiągnąć jakiś efekt. Pytanie o ekonomiczność takiej kampanii jest tu na miejscu, czy ktoś sprawdza czy one się zwracają? Na prostej zasadzie - wydam 200 zł, a dzięki temu otrzymam 201. Czy bez wydania tych 200 otrzymałabym więcej niż 1 zł? Czy świadomość danego problemu po takiej akcji się zwiększyła? Mnie tylko zniechęca do tematu, bo zaczęłam przyrównywać ich kampanie reklamowe do kampanii czegokolwiek innego. Nie odczuwam potrzeby która za tą kampanią była, jakby przekaz oddzielono kompletnie od źródła potrzeby. Czy ktoś z was trafił na jakiekolwiek raporty.badania skuteczności tych kampanii?

Nie mam nic przeciwko dobroczynności, uważam że może to z powodzeniem zapełnić lukę w której rodzina albo państwo nie wystarczają. Cały sens 1% gdzieś zaczął się wypaczać, zarówno w nachalnej reklamie, często bezsensownie umieszczanej tam gdzie nie ma szans do końca trafić do potencjalnych darczyńców, jak i w tzw. celach szczegółowych stających się powoli instytucjonalną pomocą dla konkretnych pokrzywdzonych.

Na koniec konkluzja. Niemal codziennie korzystam z pewnego przystanku autobusowego, na którym już od połowy lutego najczęstszymi plakatami są reklamy różnych organizacji aby przekazać im 1%. Mimo że jestem bombardowana tym przekazem niejednokrotnie, nawet bym nie wymieniła jednej z nich, niechże zapamiętała dane na tyle by zastanowić się nad wpisaniem ich numeru w KRS do zeznania rocznego. Od lat swój 1% przekazuję jednemu stowarzyszeniu, którego efekt pracy widzę naocznie. Nie widziałam ani jednej reklamy tej organizacji, większość środków pozyskują na zasadzie "podaj dalej", bo ich działalność skupia się przy małych doskonale sobie znanych społecznościach. Potrafią co roku zebrać sporą kwotę, mimo że na pewno konkurują z przekazywaniem 1% na chore dzieci, hospicja, etc. Na drugim biegunie są fundacje i inne podmioty ustawiające się biegiem do statusu OPP, byleby zyskać dostęp do słynnego 1% podatku.

Porównuję sobie więc subiektywnie rożne organizacje i ich działania, czuję że coś nie gra... potrafimy wypaczać nawet pierwotną ideę 1%, a jednocześnie nie wiem, jakby miało wyglądać optymalne rozwiązanie.

marca 25, 2012

Małymi kroczkami do przodu

Na złość mamie odmrożę sobie uszy... Gdyby mój sprzęt miał swój rozum podobny do ludzkiego, zapewne byłaby to jego główna zasada działania. Odpalenie tego konkretnego sprzętu to ostatnia możliwość jego przeżycia w moim domu, ale chyba tego nie kuma.... ;)

W celach na 2012 wspomniałam o próbach i ewentualnej przeprowadzce na inny system. Jak na razie sprzęt górą nade mną, ten który usiłuję reaktywować do życia uparcie odmawia startu z dysków wymiennych, odtwarzacz nie działa, a instalację wersji na którą się uparłam nie mogę na razie sprawdzić na innym sprzęcie. No nic, trzeba będzie trochę się pomęczyć i znaleźć rozwiązanie. Na razie czuję się jak kompletny nowicjusz, zielona w wielu tematach... póki więc nie zacznę zdobywać wiedzy w praktyce, biegam po sieci i czytam co jak działa w tym systemie. Niezmiernie żałuję, że nie udała mi się instalacja przed weekendem... Do początku maja to właściwie był mój ostatni wolny weekend. 

Podejście do Linuxa to niejedyne kroki, jakie zaczęłam wreszcie realizować, a które mają zaprocentować w przyszłości... W końcu wzięłam się do sprawy egzaminu na doradcę. Papiery złożone, ogłoszenie podaje najbliższe terminy od 8 października. Nie było komunikatu, że lista kandydatów została zamknięta, więc spodziewam się października jako deadline.

W firmie na razie pomysł dotyczący pewnej niszy jest odstawiony na półkę.  Bezterminowo; w międzyczasie przewertowałam sieć w poszukiwaniu podmiotów, które już wykonują tego rodzaju działalność (jak wspominałam wcześniej, konkurencja nie jest duża). Nadal nie ma dostawców stacjonarnych, i mam nadzieję,  że duże sieci nie wpadną na ten sam pomysł co ja. Uruchomienie stacjonarnego punktu i nawiązanie współpracy będzie kosztować mnóstwo kapitału :( Im dłużej nad tym siedzę i planuję, tym bardziej to przerasta moje wcześniejsze założenia.

W marcu wracam do sprzedaży detalicznej przez allegro; na razie na małą skalę. Takie sprawy zajmują czas, którego ostatnio mi brakuje. Zaczęłam dwa dodatkowe zlecenia, pracuję nad nową stroną i jej zawartością, zbliża się 30 kwietnia wielkimi krokami czyli zeznania roczne, prostowanie poprzednich lat, problemy z ulgami... Tęskno mi do maja, nawet kiedy wiem, że wreszcie sprawy zawodowe posunęły się do przodu. Małymi krokami, ale nie tylko mam poczucie że coś robię - widzę tego efekty. Znacznie bardziej motywujące niż cokolwiek innego.




marca 17, 2012

Zapowiedzi

Na blogu nie pojawiały się ostatnio nowe tematy związane z podatkową stroną prowadzenia działalności. Nie ukrywam, jest to świadome działanie. Przeredagowuję "starszą" treść merytoryczną tak, by odpowiadała aktualnym przepisom. Sporo wody w Odrze upłynęło, od kiedy rozpoczęłam pisanie i sporo zapisów nie jest niestety pomocnych.

Treść merytoryczna zostanie przeniesiona na nowy adres i oddzielona od bardziej osobistych kwestii. Nie rezygnuję z blogspota dla prywatnych zamiarów, ale na jakiś czas treść bloga przestanie być uzupełniana o nowe wpisy. Czas najwyższy na zmiany.